Juan Martin del Potro: powrót z zaświatów

Michal
Delpo radość

Udowodnił, że niemożliwe nie istnieje – tymi słowami Daniel Orsanic podsumował niedzielny występ Juana Martina del Potro. Sentencja ta idealnie obrazuje też historię jego powrotu na kort. Wielkiego powrotu.

Historia Juana Martina del Potro jest opowieścią niemal rodem z pompatycznych produkcji Holywood, które zawsze kończą się wielkim sukcesem bohatera. Przypadek Argentyńczyka tym różni się od filmu, że wydarzył się naprawdę.

Późnym latem 2009 roku na kortach Flushing Meadows rozgrywany był finał US Open. Wielki Roger Federer grał z debiutującym na takim poziomie Juanem Martinem del Potro. 21-letni Argentyńczyk w czterech setach pokonał Króla Rogera i jako drugi Argentyńczyk w historii wygrał US Open. Jego kariera nie potoczyła się jednak w kierunku, w którym życzyli sobie jego fani. Liczne kontuzje nadgarstka sprawiły, że Delpo stanął przed najtrudniejszym pytaniem dla zawodnika: czy dam radę jeszcze wrócić? Ostatecznie po długim leczeniu, wiosną 2016 roku wrócił na zawodowe korty. Jego ranking praktycznie nie istniał więc musiał liczyć na dzikie karty od organizatorów,a ci którzy mu je przyznawali na pewno nie żałowali bo Argentyńczyk zaczął wracać do wielkiej formy i stwarzać wielkie widowiska.

Zdążył zbudować odpowiedni ranking przed Igrzyskami w Rio de Janeiro, ale po losowaniu drabinki mało kto przypuszczał, że będzie w stanie obronić brąz z Londynu. W pierwszej rundzie na jego drodze stanął bowiem tenisowy terminator – Novak Djoković. Del Potro po raz pierwszy po powrocie zadziwił tenisowy świat triumfując po dwóch tie-breakach. Jego pogoń za złotym medalem zatrzymał dopiero Andy Murray. Szkot nie wiedział jeszcze, że Delpo w tym sezonie dopadnie także jego. Stało się to w półfinale Davis Cup w Glasgow. Mimo, że nie dawano mu większych szans to ograł będącego w gazie Murraya w momencie kiedy jego drużyna najbardziej tego potrzebowała. Zaskoczeni Wyspiarze nie dali rady odwrócić losów meczu i nie dane im było bronić tytułu przeciwko Chorwatom.

W spotkaniu w Zagrzebiu del Potro „planowo” rozprawił się z Ivo Karloviciem i jego serwisowymi nalotami dywanowymi, ale po grach deblowych na prowadzeniu byli gospodarze. Nie udało mu się zdobyć punktu w deblu. W czwartej grze długo zanosiło się, że grający nieziemski tenis Marin Cilić po prostu rozstrzela Argentyńczyka, ale ten miał inne zdanie. Wstał z kolan i po fantastycznej grze odmienił losy meczu czym natchnął następnie Federico Delbonisa do ogrania Karlovicia. Po raz pierwszy odwrócił losy meczu od stanu 0-2 dla rywala. Zrobił to w najważniejszym meczu swojego nowego tenisowego życia. W dodatku na oczach największego bohatera Argentyny – Diego Armando Maradony.

Daniel Orsanic powiedział też, że Del Potro zrobi wszystko dla swojego kraju. Dla Albicelestes potrafił nawet zapomnieć o złamanym palcu w piątym secie. Właśnie takie momenty sprawiają, że jest on tak bardzo kochany w Argentynie. Kibice Boca Juniors najchętniej wynieśliby go na ołtarze. Być może niedługo sam siebie wyniesie na piedestał. Już teraz jest inspiracją dla wielu sportowców, którzy tak jak on walczą o powró do sportu. W meczach z dominatorami potwierdził, że jest groźny dla każdego. Jego forehand potrafi skruszyć każdy mur. Jak poprawi grę backhandem może powtórzyć swój wynik z US Open 2009.

Jedno jest pewne, powrót wielkiej formy del Potro może być niesłychanie ważny dla układu sił w Tourze. Czy zawodnik z Tandil rozbije duopol serbsko-brytyjski?

Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny

Spodobał Ci się ten artykuł? Polub go na Facebooku

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce prywatności. W przypadku braku zgody na wykorzystywanie plików cookies, należy dokonać zmiany ustawień dotyczących zapisu plików cookies. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak, zgadzam się