Głupota na korcie
admin
Ostatnio w świecie tenisa pojawiła się dość ekscentryczna postać,
która jeszcze bardziej rozsławiła tą dyscyplinę sportu. Czy w pozytywnym kontekście ? Bynajmniej. Nick Kyrgios, bo o nim mowa, to osoba pochodzenia greckiego i osoba często Greka udająca. Zwłaszcza po swoich niecodziennych wybrykach.
Szczerze mówiąc zawsze tenis kojarzył mi się jako dyscyplina z wyższych sfer. Mam tutaj na myśli, zachowanie zasad savoir – vivre zarówno przez zawodników jak i środowisko goszczące na trybunach, a także kultywowanie pewnych tradycji, mimo egzystencji w czasach postępującej globalizacji (np. przestrzeganie bieli podczas Wimbledonu). Do tej pory myślałem też, że nie może się zdarzyć nic bardziej trywialnego niż wykrzykiwanie na cały głos ‘’How many times’’. Niestety w tym momencie pojawił się ten Australijczyk, który zadziwił cały tenisowy świat. Ma dopiero 20 lat i za grosz pokory. Pierwszy popis swoich pozasportowych umiejętności dał właśnie na tegorocznym Wimbledonie, kiedy to w pojedynku z Richardem Gasquetem jednego gema po prostu odpuścił. Na domiar złego robił to w niebywale ostentacyjny sposób, w pewnym momencie nie podnosząc nawet rakiety. Dodatkowo podczas rozmów z sędziami władał tak poetyckim językiem, że tom tej poezji wyceniono na 160tys funtów grzywny. Co prawda literackiej nagrody nobla on nie otrzyma, ale na pewno był bliski(może wciąż jest) otrzymania ciosu od Stana Wawrinki. To stwierdzenie wiąże się ze znanym wszystkim komentarzem jaki Kyrgios wystosował do Szwajcaria podczas meczu w Montrealu. Cytować nie wypada, lecz dodam że mocno zaingerował on w życie prywatne Stana. Właściwie w życie prywatne jego dziewczyny, która wg Australijczyka ‘’zaprzyjaźniła’’ się z jego reprezentacyjnym kolegom. Jak się można domyślić, za ten wybryk również otrzymał wezwanie do zapłaty.
Pytanie tylko, czy kary finansowe mają w tym przypadku jakiś sens ? Nawet jeśli będą tak wysokie jak do tej pory, to Kyrgios jeżdżąc na turnieje i zakładając awans chociażby do II rundy i tak będzie całkiem dobrze zarabiał, z uśmiechem spoglądając przy tym w stronę komisji dyscyplinarnych. Myślę, że trzeba wyjść założenia, że wszystko jest dla ludzi, ale nie wszyscy ludzie nadają się do wszystkiego. Nick może być kontrowersyjnym celebrytą, ale nie wspaniałym tenisistą. Brutalna prawda jest taka, że sukces rodzi się w głowie, a Kyrgiosowi na ten moment służy ona tylko do ochrony przed deszczem. Myślę, że przymusowy rozbrat z tenisem wyszedłby Nickowi na dobre, a jeszcze lepiej jego rywalom z kortu. Jedno jest pewne – w tym przypadku samo słowo przepraszam na pewno nie wystarczy.
Autor: Jarek Stankowski