Co dalej z Grigorem Dimitrovem?
admin
Bułgarski tenisista od początku wyróżniał się na tle pozostałych młodych zawodników. Agresywny styl gry, wejścia na siatkę, jednoręczny backhand – rzadkość na dzisiejszych kortach – przypominały styl Rogera Federera. Grigorowi czegoś jednak brakuje w tym porównaniu. Zwycięstw nad czołowymi rywalami oraz turniejowych triumfów.
Poprzedni rok był dla Bułgara przełomowy dzięki półfinałowi Wimbledonu. Odprawienie w ćwierćfinale Andy’ego Murraya miało być impulsem, sygnałem, że z dobrze zapowiadającego się tenisisty Dimitrov przeobraża się w pełnoprawnego pretendenta do zwycięstw. Nawet porażka w czterech setach z Novakiem Djokovicem nie zmyła dobrego wrażenia, jakie pozostawił po sobie Grigor. Jeśli dołożyć do tego trzy zwycięstwa w turniejach rangi ATP 250 i osiągnięcie ósmej pozycji w rankingu, to w teorii powinno być już tylko lepiej. Nie było.
Brak tytułów, kiepska postawa w Wielkich Szlemach, ogólne rozczarowanie własną grą – to obrazki z minionego sezonu. Już po samej mowie ciała widać było, że gdzieś jest problem. Wszystkie elementy na swoim miejscu – skuteczny forehand, urozmaicony serwis, dobra gra przy siatce, ale sukcesów brak. Bułgar nie wytrzymywał długich wymian i popełniał proste błędy z przeciwnikami, których powinien gładko odprawiać do domu. Często porażki były skutkiem niefrasobliwej gry samego zawodnika, wpędzającego się w problemy na własne życzenie.
Bardzo możliwe, że głównym problemem jest psychika Grigora. Kilka przegranych punktów działa na niego paraliżująco, a przecież umiejętność wychodzenia z trudnych sytuacji to cecha mistrzów. Wystarczy wspomnieć Federera, który czterema asami pozbawiał rywali marzeń o odebraniu mu serwisu. U Bułgara brak tej umiejętności. Przeciwnicy doskonale to wyczuwają i korzystają z tego faktu. To prowadzi do frustracji – Dimitrov sam podkreśla, że ciężko trenuje, ale nie ma z tego żadnych rezultatów. Tu koło się zamyka.
Całe szczęście, że Bułgar się nie poddaje – zmienił trenera, wziął się do pracy i pozytywnie patrzy w przyszłość. Nie można zapominać, że Grigor jest zawodowcem już siedem lat, to sporo, a nie wygrał prawie niczego. Dobrze wróży fakt dostrzegania problemów i reagowania na nie, to objaw, którego często zawodowcom brakuje. Przyszły sezon odpowie na pytanie, czy Dimitrov z „Baby Feda” stanie się zwycięzcą. W innym przypadku ciągle będziemy oglądać jedynie imitację, tenisistę efektownego, w pierwszej bądź drugiej rundzie, nie dalej.
Źródło:
www.atpworldtour.com
Autor: M.K – Zastępca Redaktora Naczelnego