Tenis z kanapy: Strojenie żartów
Michal
Ostatnio głośno o udziale w aferze korupcyjnej Łukasza Kubota i Agnieszki Radwańskiej. Ktoś kto wysnuwa takie podejrzenia powinien chyba zmienić dealera, a już na pewno skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą.
O tym jak ma funkcjonować proceder korupcyjny w zawodowym tenisie wypowiedział się ostatnio Novak Djokovic. Serb stwierdził, że sam otrzymał taką ofertę, która opiewała na…200 tys. euro. Śmiech na sali. Składanie takiej oferty człowiekowi, który rok w rok zarabia 20 mln euro to wystawianie się na pośmiewisko. Patrząc na zarobki tenisistów to są to jakieś drobniaki „na waciki”.
Zgoda, ani Agnieszka Radwańska, ani tym bardziej Łukasz Kubot nie mają tak wysokich pasków z wypłaty jak Nole, ale nie sądzę, żeby za takie pieniądze narażali swoją renomę, o którą walczyli od wielu lat. Zwłaszcza, że oferta dla nich byłaby pewnie proporcjonalnie niższa. Przypomnijmy, że Łukasz Kubot wygrał Australian Open, a Agnieszka grała w finale Wimbledonu i wygrała Masters. Naprawdę ktoś uważa, że mogliby oni schylić się po takie pieniądze? Może na początku swojej kariery byliby bardziej skłonni do takich czynów bo wiadomo, że w świecie Challengerów oferty korupcyjne są na porządku dziennym. Nic nie usprawiedliwia takich zachowań, ale zawodnik grający w takim turnieju zupełnie inaczej patrzy na oferowane pieniądze. Dla niego każdy grosz się liczy, żeby przetrwać podczas jakiegoś turnieju czwartej ligi na drugim końcu świata.
Dziwne dla mnie jest podejrzewanie Łukasza Kubota i Andrei Hlavackovej o to, że brali udział w ustawionym meczu podczas tegorocznego Australian Open. Skoro wygrali ten mecz to jest to ich plus, największe pieniądze daje się za przegranie meczu, a nie wygranie- to nie jest piłka nożna. To nie jest ich wina, że rywale grali nieuczciwie bo chcieli przegrać, żeby zarobić pieniądze.
Wszyscy, którzy znają Agnieszkę i Łukasza twierdzą, że jest absolutnie wykluczone, żeby brali oni udział w ustawianiu spotkań. Nie ma na razie dowodów na to, żeby im nie wierzyć. Nie pompujmy więc balonika bo póki co jest to szukanie taniej sensacji.
Autor: Michał Buczek-Redaktor Naczelny