Australian Open – Murray znowu w finale
admin
Po wczorajszym, rozczarowującym z perspektywy kibica, półfinale pojedynek Andy’ego Murray’a i Milosa Raonica dawał nadzieje na większą dramaturgię. I chociaż nie był to bardzo intensywny mecz, to tenisiści dostarczyli swoim fanom sporą dawkę emocji. Kanadyjczyk podchodził do tego spotkania w bojowym nastroju, wynikającym ze świetnej dotychczasowej postawy i triumfowania nad wyżej notowanymi rywalami. Murray, choć zaszedł daleko, nie przekonywał do tej pory swoją grą, często nieporadnie prezentując się na korcie.
Początek odzwierciedlał ten stan rzeczy. Raonic od razu przełamał przeciwnika i dzięki idealnemu serwowaniu zamknął pierwszą partię 6:4. Na pochwałę zasługiwał skuteczny forehand, którym reprezentant Kanady co chwilę męczył Szkota. Drugi set przebiegał w jednostajnym tempie – obaj tenisiści pilnowali swojego podania, aż do kilku błędów Raonica. Murray wykorzystał szansę, przełamał i wyrównał stan pojedynku wynikiem 7:5.
Kolejna partia wyglądała podobnie, jednak tym razem tenisiści doprowadzili do tie-breake’a, wygranego przez Raonica. Murray miał świadomość, że przy takiej grze Kanadyjczyk może wyrzucić go z turnieju. Poprawił więc serwis i ograniczył niewymuszone błędy, których i tak nie popełniał sporo. Trzeba przyznać, że na każdy punkt Raonic musiał sobie zapracować, co niestety skutkowało sporą ilością pomyłek. W czwartej partii pojawiły się do tego problemy z udem i jasne stało się, że jeśli Kanadyjczyk chce awansować do finału, musi zamknąć mecz już teraz.
Ta sztuka mu się nie udała – Murray zgarnął czwartego seta 6:4, a kontuzja jego rywala jeszcze bardziej się pogłębiła. Piąta partia była już tylko dopełnieniem formalności. Raonic miał problemy z odgrywaniem niskich piłek, na jakości stracił też jego serwis. W efekcie Szkot zamknął mecz 6:2 i awansował do finału. Pięciosetówka i jeden dzień mniej odpoczynku na pewno nie stawiają go w roli faworyta starcia z Djokovicem, chociaż jeśli Serb zaprezentuje taki tenis, jak w meczu z Federerem, to wszystkie okoliczności i tak nie miałyby większego znaczenia.
Źródło:
www.ausopen.com