Wojciech Dąbrowski: Nie jest łatwo organizować taki turniej
MichalO tym dlaczego Wrocławski Teatr Komedia zdecydował się zorganizować turniej tenisowy oraz o wyzwaniach z tym związanymi rozmawialiśmy z dyrektorem Wojciechem Dąbrowskim. Dowiedzieliśmy się też kto jest faworytem dyrektora w trwającym French Open.
M.B Teatr Komedia i tenis ziemny to nie jest typowe połączenie. Skąd wziął się pomysł, że to właśnie Wy zorganizujecie taki turniej?
W. D Przede wszystkim dlatego, że poziom na jakim gramy w tenisa jest równie śmieszny jak nasz teatr. Tutaj oczywiście trochę żartuję bo patrzyłem jak koledzy grają, bo sam niestety nie mogłem zagrać ze względu na to, że to wszystko organizuję i poziom jest naprawdę wysoki, jest na co popatrzeć. Jeżdżę na podobne turnieje, nasze branżowe po Polsce i wydawało mi się, że to dobry pomysł, żeby przenieść to także na nasz grunt. Zwłaszcza, że mamy tutaj na Stadionie Olimpijskim bardzo dobrze przygotowane korty, bardzo piękne i urokliwe miejsce, które się wszystkim podoba. Grzechem byłoby nie wykorzystać tego, zwłaszcza w takim ciepłym okresie, a w dodatku w tym terminie nie ma żadnego innego turnieju artystów. Koledzy przyjechali, zaszczycili nas swoją obecnością, grają i dobrze się bawią.
Ciężko było zgromadzić te wszystkie gwiazdy na jednym turnieju?
Na pewno było ciężko. Wszyscy koledzy pracują bardzo dużo, grają koncerty w różnych miastach w Polsce, musieli sobie wszystko zgrać. Organizowaliśmy to wszystko z dużym wyprzedzeniem, ale i tak nie wszystkim udało się przyjechać mimo tego, że potwierdzili swój udział w turnieju. Wszyscy koledzy chcą grać w tego tenisa, sprawia im to wiele przyjemności.
Szkoda, że Jan Englert nie dojechał bo słyszałem, że jest świetnym zawodnikiem i do dzisiaj ogrywa swoich studentów i kolegów na uczelni.
Rzeczywiście Janek Englert świetnie gra w tenisa, a do tego jest bardzo miłą osobą i naprawdę świetnie spędza się z nim czas. Ma niestety zakończenie jubileuszu swojego teatru i musiał być na miejscu. Dzwonił jednak do nas, przepraszał i życzył powodzenia w turnieju.
Czy turniej Gwiazdy Nocą doczeka się kontynuacji czy był to jednorazowy epizod?
Mam nadzieję, że będzie to impreza cykliczna. Mamy dostać błogosławieństwo od miasta, że impreza wejdzie na stałe do kalendarza. Jest już takie ciche pozwolenie ze strony władz więc jest szansa, że turniej doczeka się kolejnych edycji.
Nie kusiło Pana, żeby jednak mimo wszystko zagrać i zmierzyć się z kolegami? Wiem, że jest Pan stałym bywalcem kortów na Stadionie Olimpijskim.
Oj kusiło. Natomiast organizacyjnie jest to dosyć skomplikowane przedsięwzięcie. Trzeba ogarnąć praktycznie 100 osób, które przewijają się przez 3 dni. Należy ogarnąć zakwaterowanie dla gości, przejazdy do hotelu i na korty, rezerwacje hoteli, catering czy posiłki, a także opiekę medyczną. Po turnieju jest jeszcze koncert i pokaz fontanny więc trzeba to trzymać pod jednym zarządem.
Jednym słowem dał Pan fory swoim kolegom?
Tak dałem im fory. Śmiałem się, że jestem w tak dobrej formie, że wolałem im nie psuć humoru i zabawy dlatego nie wystartowałem. Chciałoby się oczywiście zagrać aczkolwiek ze względu na temperaturę nie były to moje warunki, ja wolę grać jak jest chłodno.
Kto wygra turniej Roland Garros w Paryżu?
Chciałbym bardzo, żeby wygrał Simon, ale niestety nie wygra. Tak naprawdę nie mam pojęcia kto wśród mężczyzn okaże się najlepszy w Paryżu. Chciałbym, żeby wygrała oczywiście Agnieszka Radwańska. W tym roku kilka znaczących zawodniczek nie gra. Sharapova nie wystartowała, Azarenka odpadła w związku z tym szanse Agnieszki wzrosły. Docenić trzeba też to, że jest w świetnej formie i naprawdę z przyjemnością się ją ogląda. To jej zagranie z przysiadu jest niesamowite. Zawsze się zastanawiam jak ona wstaje po tym zagraniu.
W meczu ze Strycovą musiała się jednak wyjątkowo szybko pozbierać bowiem Czeszka odbiła piłkę już leżąc.
Faktycznie odbiła tę piłkę już na leżąco. To była bardzo piękna akcja. Może to być akcja całego turnieju, ale Agnieszka słynie z tego, że wiele jej zagrań znajduje się w różnych rankingach.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał: Michał Buczek- Redaktor Naczelny