Pierre Hugues Herbert od Wrocławia po Wimbledon – wywiad
MichalRzadko mamy okazję rozmawiać z czołowymi zawodnikami z rankingu ATP. Tym razem jednak „upolowaliśmy” zawodnika z absolutnego topu.
Pierre-Hugues Herbert przebojem wdarł się do ścisłej czołówki światowego debla. Aktualnie zajmuje bowiem drugie miejsce ustępując tylko swojemu deblowemu partnerowi. Mimo dość młodego wieku ma już na koncie dwa triumfy wielkoszlemowe w grze podwójnej. Niedawno wraz z Nicolasem Mahutem wygrał rywalizację na Wimbledonie. Na początku roku triumfował także we Wrocławiu. W rozmowie z nami opowiedział nam o swoim debiucie w Pucharze Davisa, a także o tym jak wspomina swój występ w stolicy Dolnego Śląska.
M. B Gratuluję zwycięstwa. Wraz z Nico (Nicolasem Mahutem-red.) wyprowadziliście swoją drużynę na prowadzenie w spotkaniu. To był jednak bardzo trudny mecz. Spodziewałeś się takiego spotkania?
P-H. Herbert: Oczywiście, że się spodziewałem. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną. Radek jest naprawdę świetnym deblistą, Lucas wczoraj zaprezentował się niesamowicie dlatego to musiało być trudne spotkanie. Zwycięstwo cieszy tym bardziej, że to był mój pierwszy mecz w Pucharze Davisa, wszystko jest tu dla mnie nowe. Nowością było dla mnie zachowanie kibiców, którzy są zdecydowanie głośniejsi. Utrudnia to koncentrację i przez to popełniłem kilka niepotrzebnych podwójnych błędów serwisowych.
Jesteś podekscytowany jutrzejszym dniem?
Oczywiście, nie mogę się już doczekać jutrzejszych meczów, mam nadzieję, że jeden z chłopaków zdobędzie jutro decydujący dla nas punkt i awansujemy do półfinału.
Jesteście w stanie wygrać rozgrywki Davis Cup w tym roku?
Dzisiaj nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jeszcze daleka droga przed nami, a jedyne na czym się koncentrujemy to ten ćwierćfinał. Jutro jest niedziela i kolejne mecze przed nami. Nie wybiegamy tak daleko w przyszłość, ale byłoby fajnie wygrać te rozgrywki. Będziemy na pewno ciężko pracować.
Jakie to uczucie wygrać Wimbledon?
To było niesamowite. Moje marzenia właśnie się spełniło. Uczucie towarzyszące zwycięstwu w Wimbledonie jest wręcz niemożliwe do opisania. To był nasz drugi Wielki Szlem razem, ale uczucia nam towarzyszące były bardzo podobne. Jest to bardzo ekscytujące przeżycie.
Na początku roku grałeś w turnieju Wrocław Open, który zresztą wygrałeś. Jak wspominasz tamten turniej?
To było bardzo dobre zwycięstwo, pamiętam je bardzo dobrze ponieważ grałem tam z moim przyjacielem. Albano (Olivetti-red.) wracał po półtorarocznej przerwie. To był także bardzo emocjonalny triumf ponieważ przez długi czas nie mogliśmy razem wystąpić. Wrocławski turniej był bardzo ważny dla mnie, ale także dla Albano.
Od zwycięstwa we Wrocławiu do triumfu w Wimbledonie. Ten rok jest dla Ciebie niezwykle udany.
To prawda. Od zwycięstwa w Polsce nie przegrałem meczu aż do turnieju w Medellin. Graliśmy niesamowicie wraz z Nicolasem, ale Wrocław był ważnym turniejem, zwłaszcza na początku sezonu.
Wrócisz jeszcze do Wrocławia?
Nie wiem, ale nigdy nie można mówić „nigdy” .
Jaka jest różnica między graniem w Pucharze Davisa, a występami w ATP World Tour?
Wszystko jest inne. W tourze grasz tylko na własny rachunek, ewentualnie dla partnera deblowego. Davis Cup to zupełnie inne rozgrywki. Tutaj grasz nie tylko dla siebie, ale także dla swoich przyjaciół, dla swojego kraju. Reprezentujesz barwy swojej ojczyzny. Dajesz z siebie wszystko ponieważ słyszysz wsparcie tych wspaniałych kibiców, którzy siedzą na trybunach. Jest trudniej się skoncentrować, ale atmosfera takich spotkań jest niesamowita.
Dziękuję za rozmowę.
W Trzyńcu rozmawiał Michał Buczek – Redaktor Naczelny