Rusza Australian Open
adminJuż 16 stycznia na korty w Melbourne wyjdą pierwsi tenisiści, którzy będą walczyć w otwierającym sezon Wielkim Szlemie. Pula nagród w tym roku wyniosła 22,624,000 dolarów australijskich.
Spojrzenie kibiców na pewno będzie zwrócone w stronę Rogera Federera. Szwajcar powraca do rywalizacji na poważnie po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Australian Open nie było jego ulubionym turniejem, chociaż wygrywał tu cztery razy. Roger zaczyna od raczej łatwych starć – kwalifikanci w postaci Jurgena Melzera oraz lepszego z pary Noah Rubin/ Bjorn Fratangelo nie powinni stanowić problemu. Po tym zaczynają się schody – potencjalnie Thomas Berdych, Kei Nishikori i Andy Murray. Jeśli wracać, to w wielkim stylu, chociaż realnie trudno upatrywać Szwajcara w roli jednego z faworytów.
Będzie nim raczej Novak Djokovic. Utrata pozycji lidera nie sprawiła, że Nole jest mniej pewny siebie. Rozpoczął od zdobycia tytułu po finale z Andym Murray’em, będzie też miał ochotę na siódmy triumf w Melbourne, co dałoby mu samodzielne prowadzenie w tej klasyfikacji. Początek nie będzie jednak łatwy. Ostatnie starcia Djokovica pokazały obniżki formy i zaskakujące zacięcia, pojedynek z Fernando Verdasco wcale nie musi być spacerkiem. Potencjalnie najgroźniejszym przeciwnikiem jego ćwiartki ma być Dominic Thiem, ale jest jeszcze doświadczony Richard Gasquet, David Goffin i nieobliczalny Grigor Dimitrov.
Milos Raonic, jeśli utrzyma dobrą formę może zajść daleko. Zaczyna od meczu z Dustinem Brownem, później może trafić na niewygodnych Gillesa Mullera i Gillesa Simona. Jeśli będzie chciał powalczyć w decydujących fazach turnieju czeka go jeszcze ewentualny pojedynek z Rafą Nadalem. O Hiszpanie można w zasadzie napisać to, co zwykle, ciągle potrafi zaskoczyć efektownymi zagraniami, ale brakuje mu już tej doskonałej obrony oraz głębokości zagrań.
Początek sezonu nie pozwala na analizę formy, ciężko więc ocenić szanse Stana Wawrinki. Szwajcar rozpoczął od porażki w półfinale Sydney, jednak oczywiste jest, że w tym momencie najważniejsze są przygotowania do imprezy w Melbourne. W jego części drabinki znalazł się Marin Cilic, który w pierwszej rundzie zmierzy się z Jerzym Janowiczem. Nie było to najlepsze losowanie dla Polaka.
Na osobne słowo zasługuje oczywiście Andy Murray. Obserwując go podczas imprezy poprzedzającej Australian Open nie prezentował się zbyt pewnie. Jednak najlepsi mają to do siebie, że umiejętnie dysponują siłami oraz formą, tak żeby szczyt przypadał na najważniejsze pojedynki. Na pewno smaczku całości dodaje potencjalne starcie z Rogerem Federerem. Pierwszy Wielki Szlem jest też doskonałą okazją do podkreślenia dominacji w rankingu.
Polscy kibice tradycyjnie zwrócą uwagę na drabinkę deblową. Janowicz połączył siły z Marcinem Matkowskim, ale już na starcie czeka ich trudne zadanie – para Fabio Fognini/ Fernando Verdasco. Z kolei Mariusz Fyrstenberg występuje z Martinem Klizanem. W pierwszej rundzie zmierzą się z francuskim duetem Jeremy Chardy/ Julien Benneteau.
W tym roku zmienił się nieco układ sił – nowy lider rankingu, Raonic na trzecim miejscu, wysoko notowany Wawrinka. Jednak można odnieść wrażenie, że o ostateczny triumf powalczą przede wszystkim Murray i Djokovic. Dla Serba to sprawa ambicjonalna, dla Szkota z kolei doskonała okazja, żeby wygrać Szlema, jako światowa „jedynka”. Tradycyjnie trzeba liczyć na dobry występ któregoś z „młodych”. W końcu ktoś musi zacząć dobierać się do liderów.
Źródło:
www.atpworldtour.com
Autor: M.K – Zastępca Redaktora Naczelnego