Indian Wells: Delpo zatańczył tango z Rogerem

Ten mecz był zapowiadany jako starcie dwóch wielkich faworytów, zawodników, którzy w ostatnich tygodniach byli w rewelacyjnej formie. Miało też być dużo świetnego tenisa…tymczasem w meczu Federera z del Potro było zdecydowanie więcej.

Roger Federer wygrał wszystkie dotychczasowe mecze w 2018 roku i miał serię 17 kolejnych zwycięstw. Juan Martin del Potro także mógł pochwalić się maratonem triumfów bowiem grał swój drugi finał z rzędu po tym jak triumfował w Acapulco. Ten mecz mógł być świetny lub kompletnie zawieść bowiem Szwajcar ostatnio nie przegrywa finałów. Zawodnik z Argentyny nie zamierzał jednak przejmować się tą statystyką.

Początek meczu był wyrównany, przez pierwsze cztery gemy serwujący utrzymywali swoje podanie. Wtedy Delpo mocno zaskoczył swojego utytułowanego rywala – przełamanie do zera i prowadzenie 4-2. Szwajcar nie znalazł sposobu na dobrze grającego przy swoim serwisie Argentyńczyka i ten dowiózł przewagę przełamania do końca seta. Postawiony pod ścianą Federer musiał poprawić swoją grę, żeby zachować szansę na szósty tytuł na amerykańskiej pustynii. Zwiastowało to duże emocje w kolejnych partiach. Tak też się stało.

Drugi set toczył się pod dyktando zawodników, którzy akurat serwowali. Wydawało się, że status quo uda się przełamać Rogerowi, ale nie wykorzystał dwóch break pointów w 10 gemie. Były to zarazem pierwsze piłki setowe dla niego w tym secie. Del Potro uratował się i doprowadził do tie-breaka. W nim lepiej prezentował się najwyżej rozstawiony tenisista, ale od stanu 6-3 emocje dopiero wzrosły. Setbole numer trzy i cztery Argentyńczyk obronił, ale przy piątej nie dał rady bowiem Helwet posłał asa. Argentyńczykowi z pomocą przyszła jednak technologia gdyż jak wykazało Hawk-Eye as serwisowy okazał się być autem i Roger musiał zaserwować po raz drugi. Nie dający się wyprowadzić z równowagi wielki mistrz tym razem nie ukrywał swojej frustracji co spowodowało, że przestrzelił także drugim podaniem i jego rywal wyrównał stan tie-breaka. Szósta okazja na zakończenie seta także została zaprzepaszczona przez Szwajcara, a po chwili to zawodnik z Tandil wypracował meczbola. Federer otrząsnął się z nerwów i najpierw uciekł spod topora, a następnie w końcu zakończył seta po swojej myśli. Wszyscy na korcie mieli okazję, żeby ochłonąć przed trzecim setem. Najbardziej potrzebował tego jednak lider światowego rankingu.

Wymykające się z rąk zwycięstwo zdekoncentrowało del Potro. W efekcie Federer osiągnął to na co czekał od początku meczu – przełamał rywala w 9 gemie i serwował po zwycięstwo. Czyżby miał być kolejny mecz, w którym Fedex wykaraskał się z poważnych tarapatów, żeby ostatecznie wygrać mecz i kolejny tytuł? Nic z tego bowiem o dziwo nie wytrzymał presji i będący na skraju przegranej Argentyńczyk uciekł spod gilotyny notując przełamanie powrotne. Doszło więc do kolejnego tie-breaka. Kibice liczyli pewnie na powtórkę z drugiego seta. Miało to być genialne zwieńczenie tego epickiego pojedynku. Niestety Federer „zapomniał wyjść” do tej rozgrywki. Dwa podwójne błędy serwisowe, zaskakujące pomyłki z głębi kortu napędziły del Potro i wynik na jego korzyść. 5-0, a następnie 6-1 oznaczało, że tylko cud może uratować w tym meczu Maestro. Robiący rzeczy niemożliwe niemal od ręki Roger tym razem jednak nie dał rady i to del Potro wydał z siebie okrzyk radości.

Jest to jego drugi największy triumf w karierze po tym jak w 2009 roku pokonał Federera w finale US Open. To jego pierwszy tytuł Masters 1000, a zwycięstwo w Indian Wells pozwoli mu awansować na 6 miejsce w rankingu ATP. W zestawieniu tym wciąż prowadzi Szwajcar, ale jego przewaga nad Rafaelem Nadalem wynosi już niecałe 300 punktów, a Roger broni też 1000 punktów w Miami.

ATP Indian Wells – finał gry pojedynczej:
R. Federer (1) – J. M del Potro (6) 4-6, 7-6(8), 6-7(3)

Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny