ATP Wiedeń: niemiłe niespodzianki
MichalNie tak ten weekend miał się zacząć. Po piątkowych meczach turnieju ATP Masters 500 w Wiedniu mogą tak powiedzieć kibice austriaccy i polscy. Ćwierćfinał gry pojedynczej i półfinał gry podwójnej zakończyły się niespodziewanymi rezultatami.
Wszystko podczas turnieju Erste Bank Open w Wiedniu kręci się wokół Dominica Thiema. Austriaccy kibice oszaleli na jego punkcie i typują go na przyszłego lidera rankingu. Jak na razie te przewidywania są mocno na wyrost, co niestety Domi udowodnił po raz kolejny w swoim domowym turnieju. Ćwierćfinał z walczącym o udział w turnieju Masters Keiem Nishikorim oczywiście nie zapowiadał się na spacerek. Grający przed własną publicznością Thiem był jednak faworytem. Ku rozpaczy miejscowych miłośników tenisa, na korcie rządził reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni. Mecz trwał tylko 70 minut, a faworyt gospodarzy w tym czasie ugrał tylko 4 gemy. To kolejny zawód, który swoim kibicom sprawił Thiem. Nigdy jeszcze nie zameldował się w czołowej czwórce tego turnieju, a kolejną okazję do rehabilitacji będzie miał dopiero za rok.
Druga niemiła niespodzianka była niestety sprawką Łukasza Kubota i Marcelo Melo. W tym szczęśliwym dla siebie miejscu Polak i Brazylijczyk mieli nadzieję na kolejny finał. Niespodziewanie ich marsz zahamowali Joe Salisbury i Neal Skupski. Brytyjczycy są zdecydowanie niżej notowani w rankingu, ale po raz kolejny sprawdziło się, że na korcie rankingi nie grają. W pierwszym secie wszystko przebiegało zgodnie z przewidywaniami. Kubot i Melo pewnie triumfowali 6-2. Z biegiem czasu co raz więcej do powiedzenia mieli zawodnicy z Wielkiej Brytanii. Druga partia padła ich łupem 6-3 i o wszystkim musiał zdecydować super tie-break. W nim nadal lepiej prezentowali się Salisbury i Skupski, którzy prowadzali 5-3. Bardziej doświadczeni debliści wyszli jednak na prowadzenie 8-7, ale trzy punkty z rzędu padły łupem Brytyjczyków co oznaczało ich niespodziewane zwycięstwo.
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny