Indian Wells: Hurkacz zrobił to ponownie!
MichalNic dwa razy się nie zdarza? Nie w przypadku Huberta Hurkacza! Dwa tygodnie pokonał Kei Nishikoriego i odniósł największe zwycięstwo w dotychczasowej karierze. Wczoraj w Indian Wells pokonał wielkiego rywala raz jeszcze i awansował do czwartej rundy turnieju ATP Masters 1000.
Hubert Hurkacz coraz mocniej rozpycha się wśród czołowych tenisistów świata. Dwa tygodnie temu pokonał notowanego w TOP 10 Kei Nishikoriego, a w Indian Wells zdążył już ograć półfinalistę Australian Open – Lucasa Pouille. W walce o czwartą rundę turnieju ponownie zmierzył się z Japończykiem.
Początek meczu był ciężki dla Huberta. Nie był w najlepszej dyspozycji i często był spóźniony. W grze z Nishikorim w ten sposób nie można rywalizować. Kei zdobył przełamanie w trzecim gemie i ciągle prezentował się solidniej. Polak skarżył się na problemy z nadgarstkiem co sprawiło, że po piątym gemie poprosił o pomoc medyczną. Okazała się ona skuteczna bowiem po powrocie na kort jego gra wyglądała już zdecydowanie lepiej. Strat z początku seta nie zdołał już jednak odrobić.
W drugiej partii Polak nadal miał problemy z grą ofensywną, ale za to kapitalnie prezentował się w defensywie. Cierpliwość popłacała i budowała pewność siebie naszego zawodnika. W kluczowych momentach wrócił dobry serwis dzięki czemu obronił dwa break pointy. Jeszcze bardziej podbudowało to jego morale i szala powoli zaczęła się przechylać w jego stronę. W 10 gemie po raz pierwszy udało mu się wypracować okazję na przełamanie. Pierwszej jeszcze nie wykorzystał, ale po chwili seta zakończył się po myśli naszego zawodnika.
Mieliśmy nadzieję na kontynuację dobrej gry Hurkacza w trzecim secie. Nieoczekiwanie jednak w pierwszym gemie odżył Nishikori i przełamał serwis Polaka. Nie załamało to jednak wrocławianina, który kapitalnymi zagraniami odebrał Japończykowi przewagę. Udało mu się wyjść następnie na 2-1 i koniec jego kłopotów był coraz bliższy. Imponowało zwłaszcza to jak Hubert biegał po korcie. Pokonywał na nim kilometry, ale nie miało to negatywnego wpływu na jakość zagrań. W czwartym gemie miał dwie piłki na przełamanie, ale Nishikori się obronił. Jednak co ma wisieć nie utonie i tak też było tym razem. W szóstym gemie Hubert dopiął swego i objął prowadzenie z przewagą serwisu. Japończyk nie wyglądał na zawodnika, który miałby jeszcze siłę i ochotę na odrabianie strat. Dusza samuraja nie pozwalała mu jednak odpuścić. Przy 5-3 przez chwile było nerwowo bo Hurkacz miał problem z zamknięciem meczu mimo dwóch okazji. Za trzecim razem jednak zwieńczył dzieło i po raz kolejny mógł zacisnąć pięść w geście triumfu.
To oczywiście największy sukces w dotychczasowej karierze naszego zawodnika. Po raz kolejny poprawi najlepsze osiągniecie w rankingu. To jednak nie koniec jego występu w Indian Wells. Jego kolejnym rywalem będzie Denis Shapovalov, który łatwo pokonał Marina Cilicia.
ATP Indian Wells – trzecia runda gry pojedynczej:
H. Hurkacz – K. Nishikori (6) 4-6, 6-4, 6-3
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny