US Open: dreszczowce Polaków

Obaj nasi singliści w pierwszej rundzie US Open rozegrali mecze na pełnym dystansie 5 setów. Niestety tylko jeden z nich będzie miał okazję do zagrania w kolejnej rundzie.

Hubert Hurkacz do Nowego Jorku przyjeżdżał opromieniony pierwszym triumfem w głównym cyklu. Na transport z Winston Salem i odpoczynek przed najważniejszym turniejem tej części roku miał jednak bardzo mało czasu. Na domiar złego w pierwszej rundzie wylosował wyjątkowo nieprzyjemnego zawodnika jakim jest Jeremy Chardy. Obawy nie okazały się bezpodstawne. Pierwszy gem zakończył się przełamaniem na korzyść Francuza, ale to były ostatnie w tym secie miłe akcenty dla niego. Hubert szybko odrobił stratę, a następnie dołożył kolejnego breaka i do końca seta nie dał sobie odebrać przewagi.

W drugiej partii ponownie Chardy przełamał na początku, ale tym razem do końca zachował czujność i koncentrację co pozwoliło mu wyrównać. Najbardziej wyrównana była trzecia partia. Żaden z zawodników nie odpuszczał przy swoim swoim podaniu, a gemy serwisowe wygrywali zgodnie i w komplecie. O losach musiał zdecydować tie-break. W nim kroczek z przodu cały czas był Hurkacz, ale mini breaki tracił podwójnymi błędami. Chardy miał swoją szansę bowiem miał piłkę setową, ale jej nie wykorzystał. Po chwili swojej szansy nie zmarnował Polak i wyszedł na prowadzenie w meczu. W czwartym secie nastąpiło to czego obawiali się kibice Polaka i obserwatorzy. Hubertowi zaczęło brakować sił, a Chardy poprawił dodatkowo swoją grę. W efekcie to doświadczony Francuz dyktował warunki. Wyrównał stan meczu pewnie zapisując seta na swoim koncie w stosunku 6-1. Nieco lepiej gra Huberta wyglądała w piątej partii, ale przy 2-2 nastąpił kluczowy moment. Jeremy zaliczył przełamanie i mimo usilnych prób odwrócenia losów przez Hurkacza to Chardy awansował do drugiej rundy i zmierzy się z Wawrinką. Dla Huberta była to jednak zbyt duża dawka meczów i zbyt mało odpoczynku. Przed nim jeszcze mecz w deblu. W parze z Vaskiem Pospisilem zmierzą się z braćmi Bryanami.

Również pięć setów ma w nogach Kamil Majchrzak. Drugi z Polaków wykorzystał jednak szansę daną mu przez los (i Raonicia) i wygrał dreszczowiec z Nicholasem Jarry’m. W pierwszym secie starcia z Chilijczykiem nie było przełamań. Tie-break nie okazał się udany dla zawodnika z Piotrkowa, który nieco się pogubił i przez to uciekł mu cały set. Rewanż wziął za to w drugiej partii. Nie zaczęło się dobrze bowiem w trzeciej partii Kamil stracił podanie, ale na szczęście szybko odrobił straty. Do końca seta, ponownie zakończonego tie-breakiem, prezentował się bardzo pewnie i wyrównał stan meczu. W trzecim secie długo nie było poważniejszych zagrożeń. Takie nadeszło w 10 gemie gdy przy serwisie Majchrzaka Jarry miał piłki setowe. Kamil zlikwidował je jednak świetnymi serwisami i odddalił zagrożenie. Trzy kolejne piłki setowe Chilijczyk miał w tie-breaku, ale ponownie je zmarnował. Piotrkowianin nie zmarnował swoich i wyszedł na prowadzenie w meczu. Czwarta partia była bez historii. Naszego zawodnika dopadł kryzys, a Chilijczyk to wykorzystał. Trzy przełamania i szybkie zwycięstwo. Ponownie był więc remis.

Decydujący moment meczu nastąpił w 9 gemie piątego seta. Jarry’emu puściły nerwy, wyrzucił łatwy forehand i oddał serwis. Polak nie zamierzał poddawać mu ponownie ręki i zakończył mecz przy pierwszej okazji. Majchrzak odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w wielkim szlemie. Już teraz jest pewny, że w najbliższym notowaniu zajmie najwyższe miejsce w karierze. Jego kolejnym rywalem będzie Pablo Cuevas, który pokonał powracającego po kontuzjach Jacka Socka.

US Open – pierwsza runda gry pojedynczej:
H. Hurkacz – J. Chardy 6-3, 3-6, 7-6(6), 1-6, 4-6
K. Majchrzak (LL) – N. Jarry 6-7(2), 7-6(5), 7-6(6), 1-6, 6-4

Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny