WTA Dubaj: imponujący powrót Clijsters
MichalKim Clijsters wróciła do rywalizacji w WTA po prawie ośmiu latach przerwy. W pierwszym meczu po powrocie nie pokonała Garbine Muguruzy, ale w drugim secie zmusiła ją do ogromnego wysiłku i konieczności grania tie-breaka.
Kim Clijsters w czasach swojej świetności była tenisistką wybitną. Wygrała łącznie 41 tytułów, w tym 4 wielkoszlemowe. Dwukrotnie kończyła karierę, ale po raz kolejny wróciła do rywalizacji. Od razu musiała wsiąść na wysokiego konia bowiem Garbine Muguruza w Australian Open doszła aż do finału. Ta przeszkoda okazała się za trudna, ale Belgijka momentami przypominała samą siebie sprzed lat.
Od początku widać było, że Kim nie ma rytmu meczowego i zdecydowanie brakuje jej ogrania. Trening zdecydowanie odbiega bowiem od warunków meczowych. Problemem był zwłaszcza serwis, co chwilę pojawiały się bowiem podwójne błędy serwisowe. Belgijka już na początku meczu straciła podania co musiało wprowadzić nerwową atmosferę. Hiszpanka grała swoją grę, nie patrząc na to, że jej rywalka ma swoje problemy. Szybko zbudowała przewagę i zakończyła seta wynikiem 6-2. Kiedy Muguruza prowadziła 3-0 w drugiej partii mając dwa breaki przewagi wydawało się, że powrót wielkiej mistrzyni będzie smutny. Clijsters pokazała wtedy jednak, że nie zamierza grać tylko rekreacyjnie i zbierać „oklepu” za „oklepem”. Poprawiła backhand, który do tej pory był kopalnią punktów dla jej rywalki, ale przede wszystkim imponowała zagraniami z forehandu. Głębokie i precyzyjne piłki oraz idealne wyczucie przy challengach pozwoliły jej odrobić stratę, a po chwili prowadzić 5-4.
Kibice na trybunach niemal odlecieli, gorący doping tylko nakręcał Clijsters. Garbine otrząsnęła się jednak z lekkiego szoku, w który wpadła i także podniosła swój poziom gry. Nie odstawała od swojej rywalki na krok, świetnie radząc sobie przy serwisie pod presją. W efekcie doszło do tie-breaka. W nim pierwsze mini przełamanie zanotowała Belgijka, ale kolejne 4 punkty powędrowały na konto Hiszpanki. Za chwilę na tablicy wyników było jednak 5-5 i gra zaczynała się od nowa. Jednak to faworyzowana Muguruza zachowała więcej zimnej krwi i decydujący punkt powędrował na jej konto.
Po prawie 8 latach można było mieć wątpliwości czy Kim Clijsters dobrze robi wracając do zawodowego grania. Tym bardziej, że Belgijka ma już 36 lat i urodziła trójkę dzieci. Jej forma w starciu z czołową tenisistką świata pokazuje jednak, że Belgijka może nam dać jeszcze wiele radości. Musi oczywiście wejść w rytm meczowy, który pozwoli jej wyeliminować wiele nieczystych zagrań, które przydarzały jej się wczoraj. Warto jednak śledzić jej kolejne mecze bo turniej w Dubaju to nie był raczej jednorazowy wyskok. Organizatorzy turniejów WTA będą ostro walczyć o to by Kim przyjęła dziką kartę właśnie od nich.
WTA Dubaj – pierwsza runda gry pojedynczej:
G. Muguruza (9) – K. Clijsters (WC) 6-2, 7-6(6)
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny