Testujemy Rakiety tenisowe

admin
rakieta Head Graphene Prestige S

Head Graphene Prestige S – recenzja

            Są takie modele rakiet, które dzisiaj osiągnęły już niemal kultowy status. Promowali je najlepsi zawodnicy naszej dyscypliny sportu. Jeżeli spotykało się amatora, który używał ich z powodzeniem, od razu było wiadomo, że ma odpowiednie do tego umiejętności. Wilson ma w swojej ofercie modele Pro Staff, takim odpowiednikiem jest u Heada linia Prestige.

            Rakiety z tej serii były do tej pory kojarzone z najbardziej wymagającymi pod względem techniki zawodnika. Oferowały rewelacyjną kontrolę i to, charakterystyczne dla rakiet Heada, czucie, którego próżno szukać u innych producentów. Ich wadą było jednak bardzo wąskie grono odbiorców – nie każdy był w stanie korzystać z rakiety o wadze przekraczającej 350 gram. Head postanowił wprowadzić model pośredni – przejściowy, dla osób, które opanowały już technikę i są świadome swojej gry, ale nie chcą „męczyć się” z najwyższymi modelami linii.

            W skrócie można powiedzieć, że Prestige S to taka ułatwiona wersja klasycznych rakiet Heada, co nie znaczy jednak, że przeznaczona dla każdego. Spójrzmy, jakich parametrów możemy się spodziewać (podaję za tenniswarehouse.com dla naciągniętej rakiety):

Wielkość główki: 98 sq. in.

Długość: 68,58 cm

Waga: 317,51 g

Balans: 4 HL

Swingweight: 319

Sztywność: 61 RA

Szerokość ramy: 22 mm

Przeplot: 16/19

            Od razu rzuca się w oczy przystępna waga oraz swingweight, które w połączeniu sprawiają, że rama jest odczuwalnie lekka, co ułatwia odpowiednie rozpędzenie główki. Balans na rączkę na pewno pozytywnie wpłynie na manewrowalność, a niska sztywność doda kontroli. W założeniu producenta, otwarty przeplot miał ułatwiać dostęp do rotacji. Tyle można powiedzieć „na sucho”.

            Często problemem rakiet, które mają stanowić ofertę dla szerszej grupy odbiorców jest ich „nijakość”. Nie w tym przypadku. Pierwsze uderzenia od razu mówią, że to ciągle Prestige, ze swoim charakterystycznym czuciem.

Gra z głębi kortu

            Pierwszym uderzeniem, które od razu „wskoczyło” był forehand. Bardzo łatwo można rozpędzić główkę rakiety i precyzyjnie posłać piłkę na stronę przeciwnika. To uderzenie od razu zyskało na głębokości i precyzji. Odczuwalny był niższy poziom mocy, ale to kwestia tego, że był to pierwszy kontakt z rakietą. Im dalej, tym coraz lepiej przychodziło generowanie odpowiedniej siły uderzenia. Mimo wszystko, na pierwszym miejscu jest tu kontrola. Aby wygenerować moc, trzeba się już napracować – odpowiednio ustawić, wyprowadzić ruch, inaczej podarujemy naszemu przeciwnikowi prezent w formie wystawki. To ciągle trudna w obsłudze rakieta, ale kiedy używana przez zawodnika świadomego swojej gry, potrafi się odwdzięczyć.

            Większy problem był z backhandem – gram oburęczny i przy pierwszym kontakcie miałem wrażenie, że rama lepiej dogaduje się z jednoręczny, ale była to kwestia przyzwyczajenia się i po kilku meczach odczucia były takie, jak przy forehandzie – rakieta stanowiła po prostu przedłużenie ręki. Doskonale czuć piłkę, co w połączeniu z kontrolą daje naprawdę ciekawe połączenie.

Gra rotacjami

            Patrząc na parametry, od razu widać, że nie jest to rama dla baselinera, bazującego przede wszystkim na mocnych rotacjach topspinowych i okopywaniu się za końcową linią. Oczywiście można uzyskać przyzwoite RPM (jak na amatora), ale dla tego typu zawodników są lepsze rozwiązania. Prestige S zachęca do agresywnej gry na całym korcie i wyraźnie promuje zawodników uderzających bardziej płaską piłką. Rakieta pomaga natomiast przy rotacjach wstecznych – zagrywanie miękkich wrzutek czy agresywne slajsy o bardzo niskim koźle, to znaki firmowe rakiety.

Gra przy siatce

            Nie będzie zaskoczeniem, że tenisiści z ciągiem na siatkę znajdą solidną ramę w tym aspekcie. Prestige S jest niesamowicie manewrowalny, przez zwiększa się czas naszej reakcji. Z kolei niska sztywność pozwala na zagrywanie precyzyjnyego stop volleye’a tuż za siatkę. Nie będzie przesadą jeśli napiszę, że to może być jedna z najlepszych propozycji dla deblistów, gdzie cały czas trzeba operować rakietą przy siatce. Singliści natomiast dostaną świetną broń do wykańczania akcji w pierwszym bądź drugim tempie. Z minusów trzeba jednak dodać, że rakieta jest czasem niestabilna przy bardzo mocny piłkach, zwłaszcza, gdy nie trafimy idealnie. Niestety jest to konsekwencja niższej wagi i swingweightu.

Serwis

            Tu w zasadzie wszystko jest na swoim miejscu. Można bardzo dobrze rozpędzić główkę rakiety i mocno uderzyć na stronę przeciwnika, ale prawdziwy pazur pojawia się przy rotowaniu serwisu – kick czy podanie z rotacją boczną wychodzą rewelacyjnie. Odczuwalna jest też bardzo dobra kontrola, ale znowu, jest tu jeden warunek – sekwencja musi być płynna i dobrze opanowana, by w pełni skorzystać z możliwości tej rakiety.

Podsumowanie – dla kogo?

            To, że jest to łatwiejsza rama z linii Prestige, nie oznacza, że jest to ogólnie rakieta prosta w obsłudze. Wymaga już przyzwoitego wyszkolenia technicznego i kondycji. Niska sztywność, choć poprawia kontrolę, to u początkujących tenisistów sprawi, że kontroli nad piłką nie będzie prawie wcale. Tu trzeba uderzać przed sobą, czysto i z odpowiednim timingiem. Inaczej będziemy rozdawać naszym przeciwnikom prezenty w postaci darmowych punktów. Ale jeśli posiadamy już doświadczenie i lubimy grać na całym korcie, to Prestige S jest jedną z najlepszych propozycji dla osób, które oczekują od rakiety, że będzie przedłużeniem ich ręki – świadomych swojej gry, jej zalet i ograniczeń.

Autor: M.K

Spodobał Ci się ten artykuł? Polub go na Facebooku

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce prywatności. W przypadku braku zgody na wykorzystywanie plików cookies, należy dokonać zmiany ustawień dotyczących zapisu plików cookies. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak, zgadzam się