Alicja Rosolska: Polscy kibice są fantastyczni
Michal
Zapraszamy do lektury wywiadu z Alicją Rosolską udzielonego „na gorąco” po jej ostatnim meczu w Katowicach.
Alicja Rosolska była o włos od historycznego awansu do finału turnieju w Katowicach. W momencie umawiania wywiadu byliśmy przekonani, że dane nam będzie gratulować jej awansu do ostatecznej rozgrywki. Niestety opowiedziała nam dlaczego wynik zakończył się nie po jej myśli. Dowiedzieliśmy się także jak to jest grać przed tak wspaniałą publicznością.
M. B Dzień dobry. Liczyłem, że spotkamy się w nieco innych okolicznościach niż po porażce. Co się stało, że po łatwo wygranym secie potem przyszły takie kłopoty?
A.R Japonki lepiej zaczęły czytać naszą grę, a przede wszystkim returnować serwis Naomi. Z naszej strony pojawiły się też niestety błędy i to zaważyło.
M.B. Japonki zaskoczyły Was, trzeba przyznać, że powrót do meczu był imponujący.
A.R. Szczerze, to nie zaskoczyły mnie niczym, czego nie mogłabym się spodziewać, bo wiedziałam że są waleczne, wiedziałam, że są szybkie, moją dobre reakcje na siatce i też grają sporo lobów i tak też zaczęły grać. Wiedziałam więc, że mogą sprawić niespodziankę.
M.B.Pytanie odnośnie samego turnieju – czy uważa Pani, że może być jakaś klątwa Katowic? Czwarta edycja, a trzeci raz nasza zawodniczka odpada w półfinale? Turnieju nigdy nie wygrała również Agnieszka Radwańska.
A.R. Wiadomo, że u siebie w kraju się gra lepiej, ale czasami gorzej. Jest to bardzo miłe, jeśli na trybunach są fantastyczni kibice tak jak dzisiaj, którzy krzyczeli i dopingowali bardzo głośno nawet wtedy jak był moment, kiedy zaczęłyśmy przegrywać i tak nas wspierali, więc z jednej strony jest bardzo fajnie, jak gra się dla kibiców, ale z drugiej strony jest oczekiwanie, że wszyscy chcą żebyśmy wygrali i my też bardziej chcemy i czasami to bardziej może działać w drugą stronę. Piłki, które mamy do skończenia nie lecą w dokładnie to samo miejsce, nie do końca lecą tak szybko, więc… nie ma na to odpowiedzi.
M.B. Trzeba przyznać, że ten okrzyk „ostatni” znany z siatkarskich parkietów był niesamowity, widziałem, że nawet Naomi Broady była w lekkim szoku.
A.R.Tak, Naomi jeszcze tam pokazała, żeby jeszcze głośniej byli i naprawdę było niesamowicie – jak na Fed Cup. Na turniejach normalnie to jest niespotykane, więc to było bardzo przyjemne.
M.B. Ostatnie pytanie, wspominała Pani o przyszłych najbliższych partnerkach, czyli na razie nie ma tematu powrotu do Gabrieli Dabrowski?
A.R. Nie, na razie nie mamy tego w planach, ale tak jak mówiłam – miałyśmy szukać nowych partnerek od nowego sezonu, już na koniec roku szukałyśmy nowych partnerek. Ale jak nie mogłyśmy znaleźć żadnych nas zadowalających, to na Australię umówiłyśmy się razem. Mamy z Gabi otartą ścieżkę – jeżeli nie mamy jakiś dobrych partnerek, to zawsze możemy do siebie powrócić. Póki co pierwszy rok będę grała z Liang Chen, więc zobaczymy jak pójdzie współpraca.
M.B. Dziękuję za rozmowę.
W Katowicach rozmawiał Michał Buczek