ATP Finals: brak emocji
MichalW drugiej kolejce zmagań w grupie Lleytona Hewitta nie było większych emocji. W rywalizacji najlepszych zawodników świata oczekiwaliśmy bardziej zaciętych pojedynków. Tymczasem oba mecze singlowe zakończyły się zdecydowanie za szybko.
Jak pierwsi na korcie pojawili się wygrani z pierwszej kolejki czyli Kei Nishikori i Kevin Anderson. O grze Japończyka w pierwszym meczu ciężko było się wypowiadać bo nie musiał się zbytnio wysilać, żeby pokonać będącego na korcie tylko ciałem Rogera Federera. Niestety reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni przejął od Szwajcara wszystko co najgorsze z tego meczu. Afrykaner nie musiał robić praktycznie nic, żeby wygrywać kolejne gemy. Liczba błędów Nishikoriego była zatrważająca. Nie funkcjonował jego serwis, ani tak chwalony przez Rogera return. W zasadzie to nie działało nic. Jakimś cudem udało mu się jednak uniknąć powrotu do hotelu na rowerze bowiem jeden raz udało mu się utrzymać serwis. Na pewno ma o czym myśleć przed ostatnią kolejką bo jego sytuacja mocno się skomplikowała. Z kolei Andersonowi wystarczy jeden wygrany set, żeby wygrać grupę.
Dominic Thiem stoczył fantastyczny pojedynek z Rafą Nadalem w US Open. Wielu ostrzyło sobie zęby na podobną postawę Austriaka w starciu z Rogerem Federerem. Szwajcar nie mógł sobie pozwolić na przegraną jeśli wciąż liczy na powtórzenie zeszłorocznego występu w Londynie. Thiem również przegrał pierwsze spotkanie w dwóch setach i jego sytuacja była równie kiepska. Młodszy z rywali wyszedł na kort z jasnym planem – uderzać z całej siły. Efekt jaki osiągał był jednak mizerny bowiem wiele jego uderzeń lądowało na aucie lub w siatce. Z kolei Roger tym razem już przypominał tego zawodnika, który wielokrotnie zachwycał w Mastersie. Lepiej się poruszał, lepiej serwował, a także wreszcie jego uderzenia lądowały tam gdzie chciał. Biorąc pod uwagę taką różnicę w formie nie może dziwić, że pierwszego seta Szwajcar wygrał 6-2.
Thiem niewiele więcej mógł zdziałać w drugiej partii, a skrzydła na pewno podciął mu break, którym Maestro otworzył drugiego seta. Austriak nie był w stanie zagrozić rywalowi przy jego serwisie i nie miał nawet okazji na przełamanie powrotne. Sam za to raz jeszcze stracił podanie na koniec i po 66 minutach przegrał 2-6, 3-6. Mimo wyraźnej porażki Thiem nie stracił jeszcze szansy na awans do półfinału. Musi jednak pokonać Kei Nishikoriego i liczyć na to, że Anderson w dwóch setach pokona Federera. W tej grupie znaczenie będzie miał każdy set, a być może także każdy gem.
Matematyka pokazuje, że czekają nas jeszcze emocje w ostatniej kolejce. Oby grający w kratkę zawodnicy również o to zadbali.
ATP Finals – Grupa B (Lleyton Hewitt)
K. Anderson (4) – K. Nishikori (7) 6-0, 6-1
R. Federer (2) – D. Thiem (6) 6-2, 6-3
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny