Australian Open: nie tak to miało wyglądać

Michal
hurkacz delray beach 1

Nie takiego występu Huberta Hurkacza w Australian Open spodziewali się jego kibice. Polski zawodnik popełnił aż 100 niewymuszonych błędów i już na pierwszej rundzie zakończył wielkoszlemowe zmagania w Australii.

Świetna dyspozycja Huberta Hurkacza na początku sezonu mówiła nam, że Polak dobrze przepracował okres przygotowawczy, jest w dobrej formie, a w Australian Open możemy liczyć na dobry występ. Wielu ekspertów już rozrysowywało Hubertowi drabinkę i ogłaszała jakie to szlagierowe spotkanie może rozegrać już w trzeciej rundzie. Tymczasem jednak do zawodnika z Wrocławia wróciły stare demony i kolejny jego występ w Wielkim Szlemie możemy określić jako rozczarowanie.

W starciu z Mikaelem Ymerem Polak bardzo dobrze wszedł w mecz. Był agresywny i skuteczny. Wygrał 13 piłek z rzędu i pewnie prowadził 3-0. Wprawdzie później przydarzył mu się słabszy moment i rywal niemal go dogonił, ale w końcówce pokazał opanowanie i zimną krew, ostatecznie triumfując 6-3. W drugiej partii to Szwed prowadził 2-0, ale nasz zawodnik szybko odrobił stratę. W siódmym gemie Hurkacz nie wykorzystał trzech break pointów co było prawdopodobnie kluczowym momentem tego seta. Ymer się obronił, a następnie sam zaliczył przełamanie i wyrównał stan meczu.

Może się wydawać, że jedna wymiana nie ma decydującego wpływu na przebieg seta. Inaczej sprawa wygląda jeśli na tę wymianę składa się 60(!) uderzeń. Taką kanonadę zawodnicy urządzili sobie w szóstym gemie przy stanie 15-30 dla Polaka. Hubert wygrał tę akcję, a następnie przełamał wyczerpanego Szweda. Do końca seta nie dał już sobie odebrać przewagi i wyszedł na prowadzenie. Wydawało się, że jego kłopoty się skończyły, a czwarta partia może być ostatnią. Nadzieje kibiców były jednak płonne bo Szwed nie zamierzał się poddawać.

Czwarty set długo przebiegał w myśl scenariusza, że o jego losach zdecyduje tie-break. Więcej szans na przełamania miał wyżej notowany z zawodników, ale Ymer za każdym razem potrafił się wybronić. W 12 gemie Hubert podejmował próby dziwnych zagrań, które niestety przynosiły niepożądany efekt w postaci błędów. W efekcie, niespodziewanie Szwed przełamał naszego rodaka i wyrównał stan meczu na 2-2.

Hurkacz nieco na własne życzenie utrudnił sobie zadanie, a poziom trudności wzrósł jeszcze gdy w w drugim gemie decydującego seta oddał swoje podanie do zera. Ten moment słabości był kluczowy, bo mimo świetnej gry przy swoim serwisie Polakowi nie udało się odrobić strat. Hubert wypracował sobie trzy break pointy w siódmym gemie, ale nie dał rady postawić kropki nad i. Szwed utrzymał podanie w tym gemie, a także nie potknął się w gemie dziewiątym i po prawie 4h walki awansował do drugiej rundy Australian Open.

W męskim singlu nie mamy więc już żadnego reprezentanta bowiem w poniedziałek z turniejem pożegnał się Kamil Majchrzak, który nie miał większych szans w starciu z Miomirem Kecmanoviciem. W grach pojedynczych jedyna nasza nadzieja pozostała więc w rękach Igi Świątek.

Australian Open – pierwsza runda gry pojedynczej:
H. Hurkacz (26) – M. Ymer 6-3, 3-6, 6-3, 5-7, 3-6

Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny

Spodobał Ci się ten artykuł? Polub go na Facebooku

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce prywatności. W przypadku braku zgody na wykorzystywanie plików cookies, należy dokonać zmiany ustawień dotyczących zapisu plików cookies. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak, zgadzam się