Czy Andre Agassi odbuduje Novaka?
MichalAndre Agassi wraca do czynnego kontaktu z tenisem. Na swoje barki wziął bardzo trudne zadanie. Za cel postawił sobie bowiem odbudowanie formy Novaka Djokovicia.
Po rewolucji jaką w swoim sztabie przeprowadził Novak Djoković pozostawał bez trenera. Giełda nazwisk potencjalnych kandydatów nie była jednak długa. Mimo, że sam Serb przekonywał, że jest wielu dobrych szkoleniowców, a on sam ma czas na wybór, to tak naprawdę od początku przewijała się tylko jedna osoba – Andre Agassi. Po kilku dniach okazało się, że nie były to plotki i Amerykanin faktycznie został trenerem, na razie tymczasowym byłego lidera rankingu.
Dlaczego Agassi był naturalnym kandydatem? Przemawia za nim na pewno olbrzymie doświadczenie z kortów. Przez wiele lat rywalizował na najwyższym poziomie i na pewno będzie mógł wspomóc Nole odpowiednim słowem. Po drugie zatrudnienie byłego zawodnika, z głośnym nazwiskiem przyczyniło się do największych sukcesów Serba. Jeśli zatrudnienie Borisa Beckera przyniosło skutki w postaci tytułów wielkoszlemowych to z Agassim też się może udać. Zwłaszcza, że model ten sprawdzony jest u innych wielkich zawodników: Andy Murray współpracuje z Ivanem Lendlem, a Roger Federer niedawno zakończył owocną współpracę ze Stefanem Edbergiem, a teraz trenuje z Ivanem Ljubiciciem.
Andre Agassi przede wszystkim wie jak wrócić na szczyt. W swojej karierze z samego topu spadł do drugiej setki rankingu. Musiał grać w challengerach, ale lekcje wyciągnięte z tych występów sprawiły, że jeszcze pięciokrotnie triumfował w Wielkim Szlemie. Djoković jak sam stwierdził, szuka ludzi, którzy przeżyli podobne kłopoty jak on. Trudno porównywać obecną sytuację Serba do tej, w której był Amerykanin, ale jednak regres jego formy jest widoczny.
Ciekawe jest to jak Agassi ułoży swoje relacje z Pepe Imazem. Hiszpan jest obecnie najważniejszą osobą w sztabie Djokovicia, ale znany jest z tego, że jego metody pracy nad sferą mentalną są mocno kontrowersyjne. To właśnie przez niego z prowadzenia Serba miał zrezygnować Becker. Zobaczymy czy Imaz okaże się ważniejszy od kolejnego wielkiego tenisisty. Najpierw jednak Djoković musi być zadowolony z współpracy podczas Roland Garros.
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny