Fyrstenberg: W Szczecinie można zorganizować większy turniej

Michal
Autor: Michał Buczek

Mariusz Fyrstenberg po kilku latach nieobecności wrócił do rywalizacji w Pekao Szczecin Open. Po swoim pierwszym meczu opowiedział nam o tym jak zmienił się ten turniej, a także m.in o tym dlaczego Paweł Ciaś już niedługo będzie notowany w TOP 100 rankingu.

Michał Buczek: To było prawdziwe tenisowe starcie pokoleń. Paweł Ciaś opowiadał, że jesteś jego mentorem, a teraz rywalizowaliście na korcie.

Mariusz Fyrstenberg: Rzeczywiście można tak powiedzieć. Paweł jest jednak moim przyjacielem, jednym z najlepszych. Faktycznie śmiał się ostatnio, że jak był młodszy podawał mi piłki w Szczecinie. Byłem tym lekko zszokowany, ale jest to oczywiście możliwe. Teraz jednak zmierzyliśmy się na korcie i prawie mnie ograł. Jestem jednak niezwykle spokojny o to, że kiedyś mu się to uda.

Pawła charakteryzuje to, że podczas spotkań podejmuje dużo ryzyka. Właśnie tym młodzi próbowali Was zaskoczyć, w ten właśnie sposób.

Rzeczywiście zawsze podejmuje duże ryzyko podczas swoich spotkań. Ma jednak takie umiejętności, że może sobie na to pozwolić. Wielu zawodników próbuje tak grać, ale nie każdemu to wychodzi. Paweł prezentuje tenis, który zaprowadzi go do pierwszej setki rankingu, a moim zdaniem ma „papiery” nawet na TOP 50. Warto na pewno śledzić tego zawodnika.

Dla Ciebie to jest sentymentalny powrót do Szczecina. Jak od Twojego ostatniego występu zmienił się ten turniej?

Zmienił się i to bardzo. Cieszy jednak to, że są to zmiany jedynie pozytywne. Kilka lat temu nie wiedziałem, że można w nim coś jeszcze zmienić, a już wtedy dostawał nagrody dla najlepszego Challengera. Kort centralny jest absolutnie perfekcyjny jeśli chodzi o jego jakość i trybuny. To samo można powiedzieć o kortach treningowych. Na najwyższym poziomie stoi też transport. Naprawdę rzadko na turniejach tej rangi spotyka się, żeby samochody zawsze czekały w gotowości na zawodników. Nie możemy też narzekać na catering, a dodatkowym plusem jest ogródek zawodniczy, w którym możemy się dodatkowo skoncentrować. Również cały najpotrzebniejszy serwis mamy pod ręką. Uważam, że w tych warunkach można spokojnie organizować turnieje ATP World Tour.

Wspominałeś o korcie centralnym. Problemem dla organizatorów może być jednak jego pojemność. Za nami pierwszy mecz Jerzego Janowicza, a trybuny już pękały w szwach.

Chciałbym, żeby każdy miał taki problem. Pamiętam jak przyjeżdżałem tu z Marcinem Matkowskim i byliśmy zaskoczeni, że ludzie zajęli wszystkie miejsca na mniejszych trybunach. Teraz krzesełek jest zdecydowanie więcej, a kibice i tak szczelnie je wypełniają. To tylko dobrze świadczy o tym turnieju. Zawodnicy chcą przyjeżdżać na turnieje gdzie mogą pokazać się przed wieloma kibicami.

Ludzie w Polsce chcą oglądać tenis. Mamy coraz większą świadomość tego sportu.

Tenis dzięki siostrom Radwańskim, Jurkowi Janowiczowi, Łukaszowi Kubotowi czy Michałowi Przysiężnemu stał się w Polsce popularny.

Mariusz Fyrstenberg też miał swoje zasługi.

Siebie wymieniłbym na końcu, ale faktycznie też przyłożyłem jakąś cegiełkę do tego sukcesu. Jak zaczynaliśmy grać tutaj z Marcinem to nie było absolutnie żadnego zaplecza zawodniczego. Nie mieliśmy ani singlistów, ani deblistów. Teraz sytuacja się zmieniła. Kibice oczekują wygranych, a my mamy warunki, żeby je im dawać. W Polsce jest coraz liczniejsze grono juniorów i juniorek, z którymi można wiązać spore nadzieje.

Zmienia się także obraz polskiego kibica. Ludzie wiedzą już czym różni się kort tenisowy od stadionu?

Rzeczywiście można zauważyć tutaj zmianę. Kibice wiedzą kiedy kibicować, a kiedy należy zachować ciszę, żeby nie dekoncentrować rywali. Fani podnoszą swój poziom wraz z rozwojem popularności tenisa. Jest to na pewno budujące, że mamy coraz większą modę na naszą dyscyplinę.

Wspominałeś o oczekiwaniach kibiców. Myślisz, że możemy być świadkiem historycznego wydarzenia jakim byłoby zwycięstwo Polaka w singlu i deblu?

Nikt z zawodników nie lubi takich spekulacji, należałoby się z nimi wstrzymać przez jeszcze 1-2 mecze. Nie widzę przeszkód dla których miałoby się to nie udać, ale do wygranej w turnieju potrzeba 3-4 zwycięstw. Możemy być jednak dobrej myśli.

Dziękuję za rozmowę i powodzenia w dalszych rozgrywkach.

Również dziękuję i do zobaczenia.

W Szczecinie rozmawiał Michał Buczek – Redaktor Naczelny

Spodobał Ci się ten artykuł? Polub go na Facebooku

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce prywatności. W przypadku braku zgody na wykorzystywanie plików cookies, należy dokonać zmiany ustawień dotyczących zapisu plików cookies. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak, zgadzam się