Jest nadzieja!
adminPrzedłużające się kontuzje Agnieszki Radwańskiej i Jerzego Janowicza sprawiły, że polscy kibice odzwyczaili się ostatnio od sukcesów naszych zawodników. Finały i półfinały turniejów wielkoszlemowych w singlu to raczej odległa wizja, ale czy jest nadzieja na sukcesy w polskim tenisie?
Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz należą do pokolenia tenisistów, które skorzystało z obecności w białym sporcie firmy Prokom. Ryszard Krauze wprowadził program mający wspierać młodych adeptów tenisa. Pod jego skrzydłami znaleźli się także m.in. Łukasz Kubot, Marcin Matkowski, Michał Przysiężny czy Mariusz Frstenberg. Kłopoty Prokomu i pana Krauze sprawiły, że musiał zrezygnować on z dotowania tenisa. Dla młodych talentów z Polski miały nadejść gorsze czasy. Kolejne władze w PZT nie wiedziały jak ugryźć temat szkolenia młodzieży i przez to mocno on kulał. Sukcesy „dzieci Krauzego” przyćmiewały słabą kondycję sportu widoczną od dołu.
W momencie gdy mocniej postawiono na szkolenia i wdrożono różnego rodzaju programy promujące młodych (np. Tenis 10). Wszystko małymi kroczkami zaczęło iść do przodu. Czy jednak już teraz możemy liczyć, że pojawili się następcy naszych wielkich mistrzów?
Nadzieje na to dają przede wszystkim trzy nazwiska: Hubert Hurkacz, Magdalena Fręch i Iga Świątek. Nieco dłużej przebijanie się do czołówki zajmuje Kamilowi Majchrzakowi. Całej tej grupie przewodzi wywodząca się z okresu przejściowego między Krauzem, a teraźniejszością – Magda Linette. Wydaje się, że rok 2018 mógł przynieść przełamanie dla Hurkacza i Fręch. Mecze w reprezentacji pozwoliły im zrobić ten przełomowy krok do przodu dzięki któremu wiedzą już, że mogą rywalizować na zdecydowanie wyższym poziomie niż Futuresy. Oboje mają już za sobą wielkoszlemowe debiuty – Hubert wystąpił w Paryżu, a Magda oprócz Francji wystąpiła też w Australii.
W ich grze, mimo młodego wieku widać już mądrość i dojrzałość. Oczywiście w starciach ze Sloane Stephen i Marinem Ciliciem brakło im doświadczenia, ale właśnie takie mecze pozwalają zahartować się w bojach. Przegrana z Chorwatem szybko została przekuta przez Huberta w sukces w poznańskim challengerze. Z kolei Magda zaraz po Roland Garros awansowała do drugiej rundy w Nottingham. Ze względu na specyfikę nawierzchni Wimbledon może nie być najbardziej udanym turniejem tego duetu, ale nie można ich przedwcześnie skreślać.
Innym przykładem jest Iga Świątek. Mimo bardzo młodego wieku już znalazła się pod skrzydłami Warsaw Sports Group, która dba o jej harmonijny rozwój. Wygrała właśnie Juniorski Wimbledon,a Roland Garros zakończyła z półfinałem w singlu i zwycięstwem w grze podwójnej. Wcześniej świetnie prezentowała się podczas turniejów ITF w USA. Powoli zaczyna pukać do drzwi wielkiego tenisa w wykonaniu seniorskim. Szkoda, że w Paryżu nie udało jej się zdobyć tytułu w singlu bo mogłaby liczyć na dziką kartę w przyszłym roku.
Za całą trójką naszych zawodników stoi mądry trener, który potrafi do nich dotrzeć i z dnia na dzień poprawiać ich grę. Ważne dla nich jest także wsparcie rodziny. To właśnie rodzice są najważniejszymi osobami na początku tenisowych karier. W dużej mierze to na nich spoczywały koszty przelotów, startowych czy sprzętu. W tym roku dzięki dobrym wynikom, ale także dofinansowaniu ze strony ITF mogą spokojniej patrzeć w przyszłość i planować kolejne starty. To właśnie grant w ramach programu International Player Grand Slam Grants dostali (a także Kamil) 25 tys. dolarów. Daje to duży komfort wszystkim zawodnikoa, a pieniądze zarobione w Paryżu pozwolą Magdzie i Hubertowi na spokojne występy w turniejach do końca sezonu. Najważniejsze są jednak punkty, które mocno zbliżają ich do TOP 100 i głównej drabinki turniejów wielkoszlemowych. Dawno nie mieliśmy na tym poziomie trzech Polek, a przed US Open jest to bardzo prawdopodobne. Z kolei Hurkacz może zostać jedynym Polakiem na tym poziomie. O tym, że poziom Magdy i Huberta idzie w górę świadczą też kontrakty jakie oboje niedawno podpisali z dostawcami strojów do grania.
Miejmy nadzieję, że Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz wyeliminują swoje problemy zdrowotne i powrócą do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jeśli nawet już by im się to nie udało to nie ma za nimi spalonej ziemi. Młodzież coraz mocniej wali w drzwi do wielkich turniejów. Oby jak najszybciej otworzyli je sobie na oścież.
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny