Klątwa uścisku dłoni

Eugenie Bouchard – tegoroczna Piękna przegrana.

Rok temu dziennikarze rozpływali się nad grą Eugenie Bouchard, nazywali nawet tenisistkę „złotą dziewczyną”. Zagrała w półfinale Australian Open, Rolanda Garrosa i finale Wimbledonu. Dzięki urodzie trafiła na okładki, występowała w reklamach, chodziła na bankiety. Jej menager Sam Duvall mówił: „Zarobi więcej niż Maria Sharapova”. Przez rok faktycznie osiągała ogromne zyski. Co więc się stało, że teraz media huczą o najbardziej spektakularnym upadku w tenisie ostatnich lat?

Bouchard faktycznie nie schodziła z pierwszych stron gazet, a na Twittera wrzucała zdjęcia z kolejnych sesji z „Elle”, „Cosmopolitan” i kolorowymi magazynami z Kanady. Jej zarobki wystrzeliły do 3 mln dolarów.

Niektórzy mówią, że doścignęła ją „klątwa uścisku dłoni”. Chodzi o jej niekulturalne zachowania podczas meczy, gdy nie chciała uścisnąć rywalkom dłoni. Po raz pierwszy nie chciała podać ręki Słowaczce Kristinie Kucovej, a po raz drugi, podczas pozowania z Alexandrą Dulgheru (z którą zresztą później przegrała). Sama zainteresowana nie uważała tego za przejaw braku dobrego wychowania: „Po prostu nie miałam ochoty życzyć rywalce szczęścia przed meczem ze mną. Uważam, że to bez sensu.”. Eugenie nie ma też w branży przyjaciół, ponieważ uważa, że podczas turniejów nie należy się zaprzyjaźniać, tylko ze sobą rywalizować.

Swoją ostatnia porażkę na tegorocznym Wimbledonie, kiedy to odpadła w 1 rundzie, Eugenie tłumaczy mówiąc, że naciągnęła sobie mięśnie brzucha. Opowiada: „Lekarz mówił, żebym się wycofała, ale ja za wszelką cenę chciałam zagrać w Wimbledonie. Spróbowałam, nie wyszło”. Znosi porażki z godnością. Czyżby kryzys faktycznie był spowodowany problemami zdrowotnymi? A może sportsmenka nie poradziła sobie z międzynarodową sławą, która nagle na nią spadła?

Autor Adrianna Sowińska