Muguruza błyszczy na Oskarach
MichalCeremonia wręczenia Oskarów rzadko przyciąga uwagę tenisowego świata. Inaczej było tym razem ponieważ na gali pojawiło się kilka osób związanych z białym sportem.
Billie Jean King jako najbardziej zasłużona postać walki o prawa tenisistek doczekała się swojego filmu. „Battle of the sexes” opowiada historię zwycięstwa amerykańskiej zawodniczki nad Bobbym Riggsem czyli byłym tenisowym mistrzem. W główne role wcielili się Emma Stone (lauretka Oskara 2017) i Steve Carrel. Jest to film opowiadający o tym jak to zwycięstwo wpłynęło na walkę King o zrównanie szans kobiet i mężczyzn w tenisie. W towarzystwie King i Stone pojawiła się także Garbine Muguruza. Trio wspólnie wzięło udział w imprezie poprzedzającej główną ceremonię.
Aktualna mistrzyni Wimbledonu czuła się na czerwonym dywanie jak ryba w wodzie. Chętnie pozowała do zdjęć na ściance. Przede wszystkim zachwycała jednak swoim wyglądem. Piękna czarna suknia podkreślała jej urodę i zgrabną figurę. Przykuła wzrok na tyle, że uczestnicy gali zaczęli zastanawiać się kim jest ta kobieta. Jeśli Amerykanie, którzy nie są zakochani w tenisie nie wiedzieli kim jest Muguruza to na pewno zapoznają się z jej biografią. Dzięki niej mogą też przekonać się do tenisa zwłaszcza, że pozowanie z King i Stone nie było jedynym tematem do zdjęć dla paparazzi.
Na czerwonym dywanie Hiszpanka pokazała się także z dwoma wielkimi gwiazdami amerykańskiego i światowego sportu – Lindsey Vonn i Kobe Bryantem. Vonn jest wybitną narciarką alpejską, a postaci korzykarza nie trzeba raczej nikomu przedstawiać. Sportowcy pojawili się na gali ponieważ Kobe odebrał statuetkę za film biograficzny o nim samym.
Obecność Garbine Muguruzy na jubileuszowej 90. gali rozdania Oskarów na pewno odbije się pozytywnie na wizerunku tenisa na świecie. Hiszpanka nie przyniosła wstydu i nie wywołała też żadnego skandalu, który miałby się później odbić szerokim echem na całym świecie. Teraz jednak czas skończyć z przyjemnościami i skupić się ponownie na ciężkiej pracy. Na horyzoncie pojawiają się bowiem bardzo ważne turnieje w Indian Wells i Miami.
Battle of the sexes to drugi w ciągu roku film, który porusza tematykę tenisową. Pierwszym był „Borg vs McEnroe. Między odwagą, a szaleństwem” . Oby tematyka tenisowa była częściej tematem powstawania dobrych filmów. Jest to najlepszy sposób na zarażanie tenisowym „wirusem” kolejnych osób.
Autor: B.M