Rafael Nadal – kryzys czy koniec mistrza?

admin

19 kwietnia 2015 roku. Konferencja prasowa po przegranym, półfinałowym

pojedynku w Monte Carlo z Novakiem Djokovicem. Bolesne i gładkie 6:3, 6:3. Pytania, jak każde inne przedtem – odpowiedzi zawodnika mogły już zadziwić niejednego fana zawodnika z Majorki. „Trochę za wcześnie poczułem się zmęczony. A kiedy jesteś zmęczony posyłasz krótsze piłki. Tak nie można grać przeciwko niemu. Gdybym był w stanie grać tak, jak na początku przez trzy godziny, to byłaby zupełnie inna historia”.

Co takiego niepokojącego kryje się w tej wypowiedzi? Zmęczenie. Nadal znany był przecież z tego, że potrafił przezwyciężyć niemal każde jego oznaki, jak nikt inny panował nad swoim ciałem, a kondycja była jedną z jego najmocniejszych stron. Teraz, w trakcie dwusetowego pojedynku, organizm odmówił Rafie posłuszeństwa. Sytuacja wcześniej niespotykana. Wystarczy przecież wrócić pamięcią do finału Australian Open z 2012 rokupojedynek z Novakiem Djokovicem trwał prawie sześć godzin. Obaj tenisiści mieli w nim swoje momenty kryzysu i chociaż Nadal musiał uznać wyższość Serba, to pokazał, że potrafi eksploatować swoje ciało do granic możliwości.

Oczywiście już od kilku lat widać było, że forma Rafy delikatnie, ale jednak, spada – wygrywał mniej tytułów, zdarzały mu się zaskakujące porażki, ale ciągle był zawodnikiem z absolutnego topu – członkiem słynnej „wielkiej czwórki”. W samym 2014 roku doszedł do finału Australian Open i zwyciężył w swoim bastionie ochronnym – French Open. W tym sezonie jednak Nadal spadł na 10 miejsce w rankingu ATP, jak do tej pory nie zagrał w półfinale ani jednego  Wielkiego Szlema. Od 2005 roku Rafa wygrywał chociaż jeden turniej tej rangi w sezonie, w tym seria ta może się zakończyć. Najbardziej bolesne było chyba przegranie na kortach Roland Garros. Nadal nie krył złości po rozlosowaniu drabinki, jakby wiedział, że forma może mu nie pozwolić na pokonanie Djokovica – tak też się stało.

I tu dochodzimy do drugiego, sygnalizowanego przez zawodnika, problemu – formy mentalnej. Kiedy zawodzi ciało, jedyne, co może pomóc, to pewność siebie. Niestety, w tym sezonie Rafa nie przypomina już tej mentalnej „skały”, kiedy był w stanie odrabiać niemal niemożliwe straty, a swoją postawą na korcie wzbudzał niepokój u przeciwników. Porażki z Brownem czy Dolgopolovem wprowadziły u Hiszpana element niepokoju, który do tej pory nie został przez niego wyparty. Ale efekt jest jeszcze jeden – sami zawodnicy uwierzyli, że z Nadalem można powalczyć, że wychodząc na mecz są na równi, a nie przegrani na starcie.

Najprościej, na pytanie o kryzys Hiszpana, odpowiedzieć, że chodzi o formę fizyczną i organizm, który boleśnie eksploatowany przez te wszystkie lata, odmówił posłuszeństwa. To prawda, ale jest tylko częścią głębszego problemu. Przeciwnicy tenisa Nadala zawsze podkreślali, że jest on defensywny, oparty na „bieganiu” i przebijaniu na drugą stronę. Jeśli jednak uważnie się przyjrzeć, to obok tego Nadal grał z niesamowitą agresją, zwłaszcza z forehandu. Owszem, jego tenis opiera się na defensywie, ale trzeba podkreślić, że Hiszpan nie bazował na punktach oddawanych przez przeciwnika za darmo. Zazwyczaj sam kończył akcje – można stwierdzić, że idealnie potrafił kontratakować i to piłki, do których większość zawodników nawet by nie ruszyła. Zmuszony do najgłębszej obrony nie odgrywał piłek – wystawek dla przeciwnika. Były to uderzenia taktycznie umieszczone w korcie tak, by rywal musiał budować akcję od podstaw. A Rafa miał czas na powrót do optymalnej pozycji.

Brak tego elementu tłumaczy poruszona wcześniej sprawa kondycji i szybkości. Ale co z agresją w grze i uderzeniami kończącymi. Ich częstotliwość spadła, ponieważ pogorszył się forehand Hiszpana – nie zdobywa nim już tylu punktów bezpośrednich. Backhand, który nigdy nie był najmocniejszą stroną Nadala, stracił na solidności, przez co pojawiło się coraz więcej błędów własnych. Utrata forehandu jest jedną z najważniejszych przyczyn kryzysu Rafy – dawniej broniły go jeszcze potężne topspinowe zagrania pod końcową linię, teraz spadają one często w okolice kara serwisowego, przez co tenisiści tacy, jak Stan Wawrinka, mogą spokojnie uderzyć płaskim i agresywnym uderzeniem.

Na koniec wrócę jeszcze do kwestii mentalnej. Obserwując Nadala w ostatnich spotkaniach, popełniał on wiele niewymuszonych błędów, często bardzo zaskakujących. Jest to przecież zawodnik, który z każdej pozycji był w stanie zagrać uderzenie kończące. I Rafa doskonale o tym pamięta. Z tego też płynie chyba największa frustracja – kiedy za bardzo chce uderzyć spektakularnie, zazwyczaj wychodzi niewymuszony błąd. Firmowe zagrania przestały wyglądać naturalnie, nie są już stałym elementem gry Hiszpana.

Roger Federer, pomimo 34 lat, był w stanie podnieść się z kryzysu i chociaż nie wygrywa Wielkich Szlemów, to ciągle rywalizuje z dużo młodszymi zawodnikami, jak równy z równym. Czy Rafa Nadal będzie w stanie podnieść się z tego dotkliwego kryzysu? Na to pytanie odpowie sezon na nawierzchni twardej. Mączka stracona, na odwrócenie sytuacji pozostał już tylko hard. Obecny kryzys zawsze można jeszcze wytłumaczyć wiekiem – każdy sportowiec dochodzi do momentu, kiedy ciało przestaje wykonywać wszystkie polecenia płynące z głowy. To naturalna kolej rzeczy, ale tylko wielcy mistrzowie potrafią sobie z tym poradzić. Dostosować się. Pewne jest to, że Rafa podejmie wyzwanie, to jego cecha charakteru.

Autor: M.K

Źródła:

www.atpworldtour.com

rafaelnadalfans.com

stevegtennis.com – źródło zdjęcia

Spodobał Ci się ten artykuł? Polub go na Facebooku

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce prywatności. W przypadku braku zgody na wykorzystywanie plików cookies, należy dokonać zmiany ustawień dotyczących zapisu plików cookies. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak, zgadzam się