US Open: tradycja rzecz święta
Michal
To już w US Open świecka tradycja. Agnieszka Radwańska po raz kolejny pożegnała się z Flushing Meadows na etapie czwartej rundy. Po raz kolejny jest to bariera nie do przeskoczenia.
We wszystkich turniejach Wielkiego Szlema Agnieszka Radwańska dochodziła co najmniej do ćwierćfinału. Reguła ta nie obowiązuje podczas US Open gdzie Polka notorycznie odpada w IV rundzie. Podobnie było także i w tej edycji. Tym razem jej pogromczynią okazała się Ana Konjuh. Młoda Chorwatka była blisko wyeliminowania Polki już podczas Wimbledonu. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęła kontuzja, tym razem już przeszkód nie było.
Zawodniczka z Bałkanów rozegrała świetne zawody. Mimo straconego podania na początku meczu nie załamała się i dalej grała swój precyzyjny tenis. Skuteczną bronią okazał się serwis, który przynosił jej punkty i ustawiał wymiany. Polka próbowała walczyć, ale w decydującym momencie tej części mecz to Konjuh zadała cios, który pozwolił jej wygrać seta i zbliżyć do ćwierćfinału. W drugim secie zawodniczki bez problemów broniły swoich podań, nie oddając rywalce zbyt wielu punktów. Tę sielankę przerwała jednak Chorwatka, która przełamała Polkę i ponownie zrobiła to w samej końcówce. Isia nie miała już czasu na odpowiedź i po raz kolejny pożegnała się z turniejem po czwartym meczu.
Ana Konjuh osiągnęła swoje życiowe osiągnięcie w Wielkim Szlemie. Do tej pory to właśnie IV runda była jej najlepszym osiągnięciem. Trzeba zwrócić na nią uwagę bo przecież ma dopiero 18 lat. Z kolei Agnieszka musi skupić się na azjatyckiej części sezonu bo to właśnie tam ma najwięcej punktów do obrony. Szkoda niewykorzystanej sytuacji na wyprzedzenie Garbine Muguruzy.
US Open- IV runda gry pojedynczej:
A. Radwańska (4) – A. Konjuh 4-6, 4-6
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny