Wimbledon: czy w Wielkich Szlemach czas na zmiany?
MichalWielki Szlem z założenia jest wielkim świętem tenisa zarówno dla zawodników jak i dla kibiców. Dla wielu z nich jest to przeżycie, którego nie zapomną do końca życia. Szkoda, że niektóre zachowania wypaczają sportowy charakter tych turniejów.
W drugim dniu turnieju kibice ostrzyli sobie zęby na występy na korcie centralnym Novaka Djokovicia i Rogera Federera. Po bilety musieli stać w kolejce od wczesnych godzin nocnych, bez gwarancji ich dostania. W momencie kiedy mu się to udało kibic nie posiada się z radości – będzie mógł zobaczyć w akcji swojego idola. To święto psują jednak kombinatorzy.
Przeciwnikiem Djokovicia był Martin Klizan, a Federer mierzył się z Ołeksandrem Dolgopolovem. Oba mecze nie trwały nawet dwóch pełnych setów łącznie. Słowak i Ukrainiec skreczowali z powodu kontuzji. Nachodzi zatem pytanie…skoro jesteś kontuzjowany to po co występujesz w turnieju? Odpowiedź jest bardzo prosta- 35 tys. funtów za udział w pierwszej rundzie i 10 punktów do rankingu. Zarobienie takich pieniędzy wymaga często wygrania całego turnieju lub przynajmniej kilku spotkań. Tutaj wystarczy rozegrać kilka piłek i po sprawie.
Novak i Roger zostali o tę sytuację zapytani na konferencjach prasowych. Nie udzielili jednoznacznej odpowiedzi na to jak rozwiązać taki problem. Szwajcar mówił, że dla kontuzjowanego zawodnika granie do 3 wygranych setów jest mentalnym zabójstwem więc w tej sytuacji lepiej byłoby grać do dwóch wygranych. Dodał, że to jest jednak Wielki Szlem i tutaj powinno się grać w formule „best of five” bo w przeciwnym razie niczym nie różniłby się taki turniej od innych z kalendarza. Z jakiegoś powodu płaci się tu tak astronomiczne pieniądze.
Jeszcze dalej poszła Mandy Minella. W pierwszej rundzie ugrała tylko dwa gemy i odpadła z rywalizacji. Niby nie skreczowała, ale od samego początku jej występ był na świeczniku. Wystąpiła bowiem w bardzo luźnym stroju spod którego wystawał ciążowy brzuch. Po meczu ogłosiła, że jest w piątym (!) miesiącu ciąży i to był jej ostatni singlowy mecz w tym roku. Przy Church Road zagra jeszcze w deblu. Bardzo oryginalny sposób na „becikowe” .
Problem nie jest jednak prosty do rozwiązania. Każdy z tych zawodników pół roku pracował na to, żeby móc wystąpić w tym turnieju. Za tę ciężką pracę i zbudowanie rankingu należało im się miejsce w głównej drabince. Z drugiej strony granie z ukrytą kontuzją i wczesny krecz są nie fair wobec zawodników, którzy mogliby wskoczyć na ich miejsce.
Co mogą zrobić organizatorzy? Wydaje się, że najprostszą metodą byłoby obniżenie nagród za pierwszą rundę, a podniesienie tych, które obowiązują za występ od drugiej rundy. Można też wypłacać mniejsze pieniądze jeśli zawodnik skreczuje. Niech np. pobierze 50% premii, a reszta niech pójdzie na cele charytatywne. Na pewno opinia publiczna przyjęłaby takie rozwiązanie ze zrozumieniem. A i kibicom byłoby lżej oglądać krecze w pierwszych rundach.
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny