Wimbledon: japońska rewolucja
MichalSą rzeczy, których kupić nie można – za wszystkie inne zapłacisz kartą… to hasło z pewnej reklamy właśnie znalazło kolejne potwierdzenie. Trwający 20 lat związek Rogera Federera i Nike właśnie z dnia na dzień się zakończył. Za tym niespodziewanym zwrotem stoją Japończycy.
Świat tenisa to nie tylko ogromnie pieniądze, które można podnieść z kortu. Od momentu kiedy na poważnie zainteresowała się nim telewizja, od czasu rozpoczęcia ery open kolosalne pieniądze zaczęto zarabiać także na strojach. Na początku zawodnicy mieli tylko zapewniony sprzęt do gry co obniżało koszty ich startów. W późniejszym okresie jednak to tenisiści zaczęli dyktować warunki, a firmy odzieżowe musiały coraz mocniej zabiegać o możliwość ich ubierania. Wyścig zbrojeń trwał więc w najlepsze.
Przez lata na rynku tenisowej odzieży dominującą rolę odgrywali dwaj giganci – Nike i Adidas. Swoje pięć groszy powoli zaczęli dodawać inni, nieco mniejsi dostawcy, którzy zaczęli ubierać coraz bardziej znanych zawodników. Najwięcej nazwisk wciąż jednak było w obozach Niemców i Amerykanów. Stan Wawrinka, Andy Murray, Marin Cilić i Novak Djoković postanowili jednak przerwać ten duopol i kolejno podpisywali kontrakty z innymi firmami. Najgłośniejszym transferem było przejście Serba pod skrzydła Uniqlo, a następnie do Lacoste. Mało kto jednak przypuszczał, że nastąpi największa z możliwych zmian, prawdziwe tenisowe trzęsienie ziemi, a barwy zmieni największy z największych.
Roger Federer od ponad 20 lat był związany z marką Nike. Pierwszy kontakt między nimi nastąpił gdy przyszły wielki mistrz miał tylko 14 lat Przez ostatnie lata stał się najbardziej rozpoznawalnym sportowcem występującym w odzieży tej marki. Wydawało się, że kwestią czasu jest moment w którym Szwajcar podąży drogą Michaela Jordana i podpisze wieloletni kontrakt na dedykowaną jemu serię odzieży. Kontrakt podpisany 10 lat temu przestał obowiązywać 1 marca tego roku, a Amrykanie zbytnio nie kwapili się do jego przedłużenia. Nadal można było jednak przypuszczać, że strony się dogadają i marka RF nadal będzie ozdobiona charakterystyczną łyżwą. Brak zdecydowanie i konkretów ze strony Amerykanów wykorzystali Japończycy z Uniqlo. Wg. nieoficjalnych informacji potroili (!) oni stawki amerykańskie. Klamka zapadła gdy w koszulce japońskiej firmy Federer wyszedł do meczu pierwszej rundy Wimbledonu. Azjaci podpisali z Rogerem kontrakt na 10 lat, który opiewa na kwotę 300 mln dolarów. W swojej siatce mają teraz dwie tenisowe gwiazdy bowiem od kilku lat w ich strojach występuje Kei Nihikori. Roger nie zerwał jednak całkiem kontraktu z Nike bowiem nadal występuje w obuwiu tej firmy. Po tym transferze bardzo wątpliwa jest przyszłość logotypu RF, który jest własnością Nike, a firma nie zamierza się go pozbywać. Może więc pojawi się nowa marka? Np. po prostu Roger?
Uniqlo nie boi się tego, że Federer ma już 37 lat. Wiedzą, że jest to tak mocna marka na światowym rynku, że nawet po zakończeniu przez niego kariery zyski z ubrań firmowanych jego nazwiskiem będą bardzo wysokie. Na pewno staną się teraz dużo bardziej rozpoznawalni w Europie i na podbicie tego rynku postawią najmocniej. Podpisując tak wysoki kontrakt nie podejmują zbytniego ryzyka. Przejęli bowiem pod swoje skrzydła maszynkę do robienia pieniędzy. Jeśli Szwajcarowi udałoby się obronić tytuł na Wimbledonie to na swój pierwszy wspólny sukces z nim na pokładzie Japończycy musieliby czekać wyjątkowo krótko.
Autor: Michał Buczek – Redaktor Naczelny