Wrocław Open: Przysiężny pisze historie
MichalTo było historyczne popołudnie dla challengera ATP Wrocław Open (pula nagród: 85 000 euro + hospitality). Michał Przysiężny (402. ATP), który w turnieju głównym zagrał dzięki… dzikiej karcie, w obecności blisko 3 tysięcy widzów, pokonał po fantastycznej grze Francuza Quentina Halysa (148. ATP) 7:6(3), 7:5 i awansował do finału Wrocław Open 2017. Wcześniej nie dokonał tego żaden polski tenisista (Łukasz Kubot odpadł w półfinale w 2006 roku).
Mecz świetnie rozpoczął się dla naszego tenisisty, bo już w trzecim gemie przełamał swojego rywala. Chwila dekoncentracji kosztowała go jednak utratę prowadzenia i doszło do tie-breaka. W nim Michał Przysiężny wykazał się znakomitą odpornością psychiczną i pewnie wygrał go do 3. Druga odsłona to walka gem za gem i pokaz fenomenalnych umiejętności serwisowych (Przysiężny w całym meczu posłał na stronę Halysa aż 26 asów w dwóch setach!). Już w dziesiątym gemie Polak miał piłkę meczową, ale 20-letni Francuz obronił ją świetnym serwisem. Dwunastego gema popularny Ołówek zaczął od genialnego minięcia z bekhendu po linii, a kilka minut później było już po meczu. Polski tenisista po raz pierwszy w historii wrocławskiego turnieju awansował do finału! Brawo Michał!
W niedzielnym finale (debel godz. 16, potem singiel, ok. 17.30) Przysiężny zmierzy się z utytułowanym Jurgenem Melzerem (203. ATP) . Austriak jest w znakomitej formie, ale Polak, niesiony dopingiem pełnej hali Orbita, ma szansę na zwycięstwo. „Zapraszam wszystkich na finał z moim udziałem i… obiecuję go wygrać” – powiedział Michał tuż po meczu.
Jako pierwszy finale wrocławskiego challengera zameldował się w utytułowany (m.in. półfinalista Roland Garros, niegdyś ósma rakieta świata) austriacki tenisista Jurgen Melzer (203. ATP). Urodzony w Wiedniu zawodnik zrobił piorunujące wrażenie na kibicach, którzy przybyli do hali Orbita (blisko 2000 osób) i pewnie pokonał rozstawionego z nr 1. Francuza Paula-Henri Mathieu (99. ATP) 7:6(4), 6:1.
Pierwsza partia obfitowała w wiele ciekawych wymian, ale przebiegała pod dyktando serwujących. Pierwsze breakpointy dla Francuza pojawiły się dopiero w dziesiątym gemie, ale… były one zarazem piłkami setowymi. Doświadczony Austriak obronił je jednak świetnymi akcjami i doprowadził do tie-breaka, w którym zachował więcej zimnej krwi od Francuza. W drugiej odsłonie Mathieu kompletnie się pogubił, a broniąc breakpointa, popełnił podwójny błąd serwisowy (w całym meczu zrobił ich 5) i z gema na gem, tracił wiarę w zwycięstwo. Z kolei Melzer imponował dokładnością zagrań i szybkością poruszania się po korcie. Tym zwycięstwem potwierdził, że jest faworytem do wygrania całego turnieju, a pokonanie Jerzego Janowicza, nie było dziełem przypadku i nie wynikało jedynie z gorszej postawy Polaka.
Finał debla w niedzielę o godz. 16. Po nim, ceremonia wręczenia nagród, a następnie finał singla (ok. godz. 17.30). Wstęp do hali Orbita jest wolny!