Wyciszony Maestro

admin
Federer Brisbane 3

‘’Stary mistrz’’  - Roger Federer

W ubiegłą niedziele wszyscy pasjonaci tenisa byli świadkami nietuzinkowego wydarzenia, które ( na szczęście ) mamy przyjemność ostatnimi czasy oglądać dość regularnie. Mowa oczywiście o finale, w którym naprzeciw siebie stają ówcześni magowie tej dyscypliny sportu, czyli lider rankingu ATP Novak Djokovic oraz ‘’stary mistrz’’ Roger Federer. Całej sytuacji animuszu dodaje fakt, iż miejscem starcia ‘’gigantów’’ była kolebka światowego tenisa- londyński Wimbledon.

Finał ten to powtórka z rozrywki sezonu 2014, kiedy to Ci sami gracze, również w Londynie zmagali się ze sobą, walcząc  o ten wielkoszlemowy tytuł. Prócz obsady, o której już wspomniałem, kolejnym elementem łączącym te dwa spotkania jest rezultat. W obu bowiem przypadkach, triumfował ‘’Nole’’. Tym razem jednak, nie było konieczności rozgrywania tie-breaka i Serb uporał się z Federerem w czterech setach . O meczu tym można by się rozpisywać  i rozpisywać. Było to bowiem widowisko najwyższych lotów i jest to fakt niepodważalny, z którym dyskutować absolutnie nie można. Ja jednak nie chciałbym tutaj tworzyć hymnów pochwalnych, gdyż uważam, iż takie rywalizacje trzeba po prostu zobaczyć.  Wolę natomiast skupić się na osobie przegranego tego starcia. Chciałbym wskazać czego zabrakło do odniesienia osiemnastej, wielkoszlemowej wiktorii.

Na początek trzeba zobrazować pewną różnice, występującą pomiędzy dżentelmenami, okupującymi piedestał rankingu. Serb, to zawodnik fizyczny, tyran pracy, który rokrocznie poprawia kolejny element w swojej grze. Jest postacią charyzmatyczną, wulkanem energii , a swoje emocje dość często uzewnętrznia, za co regularnie przed kamerami przeprasza. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że czego nie dogra, to wybiega. Kondycyjnie jest nie do ‘’zajechania’’. Swoją drogą myślę, że udział w kilkugodzinnym maratonie nie stanowiłby dla niego problemu, a po finiszu w swoim stylu, ‘’sypnąłby’’ pewnie jakimś żartem, przegryzając przy tym zwycięską trawę ( oj niefortunny byłby dla niego maraton, na nawierzchni asfaltowej). Wg ekspertów Novak podczas tego turnieju, nie prezentował maximum swoich możliwości (moim zdaniem to nie on wygrał finał, a raczej  Roger go przegrał), a mimo to kolejny raz okazał się najlepszy. Maestro z kolei, w półfinale stoczył jeden z najbardziej perfekcyjnych pojedynków w całej karierze i ewidentnie po tym spotkaniu osiadł na laurach. Szwajcar należy do introwertyków i jego gra był zbyt stonowana. Umówmy się, pseudonim    ‘’ maestro ‘’ świadczy, iż jest najlepszym technikiem na świecie. To Ronaldinho pośród tenisistów, który w niedziele pokazał za mało sztuczek ze swojego repertuaru. Pa-sy-wny , taki właśnie był Roger tego dnia. Cały czas kalkulacja i wdawanie się w długie wymiany, które wiadomo było, że będą go konsekwentnie pozbawiać sił.  Moim zdaniem problem leży w głowie. On tak bardzo chce, że boi się ryzyka. Czeka, aż to przeciwnik będzie się mylił seriami. Na jego nieszczęście, ‘’Nole’’ tego wcale nie robi, a wręcz odpłaca mu tym samym, przez co  Roger ginie, od własnej broni. Momentami było jednak widać ‘’zadzior’’ ze strony Szwajcara i wtedy gra przebiegała pod jego dyktando. Niestety momenty, to za mało na finał Wielkiego Szlema. Miałem wrażenie, że więcej emocji podczas tego spotkania było widać na twarzy małżonki Federera, niż na nim samym. Jego pomeczowy uśmiech podczas wywiadu, też nie wróży pasma sukcesów. Fakt, to klasa mistrza i oddany szacunek rywalowi. Wiem też, iż nie musi on nikomu niczego udowadniać, ale przydałby się taki krzyk rozpaczy, taka sportowa złość mówiąca: ‘’ okey dzisiaj to Ty jesteś najlepszy, ale US Open jest moje’’ . Piszę to wszystko, nie po to by się pastwić nad (mam nadzieje bardzo powolnym) schyłkiem kariery ‘’Maestro’’, ale po to by pokazać, że stać tego gościa jeszcze na bardzo wiele. Jestem jego zagorzałym fanem i marzę, by oglądać jak dobija do 20 wielkoszlemowych zwycięstw. Sądzę, że jest to możliwe, lecz potrzebne jest mentalne oczyszczenie. Po prostu : Trzeba nabrać luzu Panie Roger! Kiedy to przyjdzie, resztę roboty zrobi technika, a wtedy bójcie się Novaki i inne Wawrinki.

Na koniec małe nawiązanie do innych dyscyplin. Skoki narciarskie mają Kasaiego, żużel ma Hancocka. Są to osoby właśnie z kategorii: ‘’ starych mistrzów ’’. Pytanie, co ich łączy? Otóż obaj mimo upływu lat, nadal święcą największe sukcesy w swoich ‘’ branżach ’’. Gdyby zsumować ich wiek, niedużo brakuje im do ‘’setki’’. Roger Federer niebawem skończy 34 lata. Na ich tle  wypada prawie jak junior, a z tego można wysnuć prosty wniosek. Wiek wcale nie musi być blokadą, do odnoszenia sukcesów. Można mówić, że Szwajcar przy wielogodzinnych meczach, fizycznie będzie odstawał. Okey, to prawda organizmu nie oszukamy. Myk polega jednak na tym, że jeśli ‘’Maestro’’ oczyści głowę, to za sprawą swojej techniki będzie rozrzucał rywali po korcie, zmuszając ich tym samym do gry jego symfonii.

 

Autor: Stankowski Jarek

 

Spodobał Ci się ten artykuł? Polub go na Facebooku

Wykorzystujemy pliki cookies w celu prawidłowego działania, korzystania z narzędzi analitycznych i marketingowych oraz zapewniania funkcji społecznościowych. Szczegóły znajdziesz w Polityce prywatności. W przypadku braku zgody na wykorzystywanie plików cookies, należy dokonać zmiany ustawień dotyczących zapisu plików cookies. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? Tak, zgadzam się