Zarobki Radwańskiej? Co was to obchodzi?!
Michal
We wszystkich mediach ostatnio głośno o tym ile pieniędzy na korcie zarobiła Agnieszka Radwańska. Od tych wszystkich zazdrosnych i zawistnych opinii zaczyna naprawdę boleć głowa.
Pierwszy skrajny przykład z brzegu. Piotr Szumlewicz twierdzi, że Agnieszka zarobiła zbyt dużo i w zasadzie nie miałby nic przeciwko temu, żeby musiała zapłacić od swoich zarobków podatek w wysokości 75%! Zostałoby jej przecież jeszcze 4-5 milionów więc nadal bardzo dużo. Słysząc taką wypowiedź nóż w kieszeni się otwiera. Jakim ignorantem trzeba być, żeby wypowiadać takie słowa? Agnieszka Radwańska, podobnie jak wielu zawodowych sportowców w tym kraju do wszystkiego doszła sama. Nie miała warunków szkoleniowych podobnych do piłkarzy czy siatkarzy. Jej przypadek można raczej porównywać z Justyną Kowalczyk czy Zbigniewem Bródką.
Gdy Agnieszka Radwańska zaczynała przygodę z WTA infrastruktura tenisowa w Polsce była w stanie dramatycznym. Występowały tylko dwa rodzaje kortów, w dodatku nie było ich tak wiele jak obecnie. Transmisje telewizyjne, jeśli były, to oglądali je tylko pasjonaci. Dodatkowo nie mogła liczyć na pomoc ministerstwa czy innych państwowych podmiotów. Swoją aktualną pozycję zawdzięcza licznym wyrzeczeniom i samozaparciu w pokonywaniu przeszkód, które było chlebem powszednim na początku kariery. Zawodowy tenis to cholernie drogi sport. Oczywiście nagrody dla najlepszych zawodników robią wrażenie, ale żadne mass media nie wspominają w swoich artykułach ile kosztowała sama droga na szczyt.
Agnieszka zbiera teraz owoce swojej ciężkiej pracy, ale mówienie, że zarobiła 20 milionów dolarów na korcie to pokazywanie tylko jednej strony medalu. Nikt nie pamięta teraz, że na początku wszystkie wydatki związane z wyjazdami córki pokrywali jej rodzice. Nie mówimy tutaj o drobnych „na waciki”. Sam sprzęt do tenisa nie należy do tanich, ale największy koszt to jednak wyjazdy na turnieje. Jeśli nie masz jeszcze odpowiedniego poziomu sportowego to musisz wiedzieć, że wyjazd na Australian Open czy US Open to nie jest dla ciebie sielanka. Musisz dwa razy obejrzeć każdą złotówkę, którą wydajesz z własnej kieszeni. Wiesz też o tym, że prawdopodobnie za zarobione pieniądze zwróci się jedynie koszt podróży. Każda wpadka sportowa oznacza gigantyczne straty finansowe. Mimo tego Agnieszka, jak wielu innych tenisistów, zacisnęła zęby i powiedziała sobie: Ja nie podołam?
Łatwo też komentować zarobki Radwańskiej siedząc w kapciach przed telewizorem lub odpowiadając na pytanie jakiegoś miejscowego dziennikarza. Tymczasem Isia poza swoim domem spędza 10 miesięcy w roku. Nie ma aktualnie czasu na to, żeby zakładać rodzinę czy cieszyć się spokojem ogniska domowego. Kariera sportowca jest krótka i przypada na najbardziej produkcyjny okres życia. Przez 10 lat trzeba zarobić tyle, żeby nie musieć drżeć o swój los na emeryturze. Agnieszka podobnie jak Justyna i Zbigniew wiedzą, że na pomoc państwa nie mogą liczyć. Umiesz liczyć? Licz na siebie! To motto najlepiej oddaje to jak wygląda życie zawodowego tenisisty.
Skoro na początku drogi nikt Agnieszce nie pomagał to dlaczego teraz nagle wszyscy interesują się i głośno komentują to ile zarobiła? Wam przecież nikt do portfela nie zagląda, uszanujcie więc prywatność innych. Jeśli państwo będzie rzucać kłody pod nogi to Radwańska zawsze może pójść śladami np. Karoliny Woźniackiej i podatki płacić w Monte Carlo czy jakimś innym raju podatkowym. Wtedy dopiero zawistnicy mieliby używanie. Ale kto by się nimi wtedy przejmował? Na pewno nie Agnieszka.
Pseudoekspertom radzę popukać się w czoło i kilka razy pomyśleć zanim się coś powie. Parcie na szkło to nie wszystko. Nikt nie bronił wam robić kariery na korcie.
Autor: Michał Buczek- Redaktor Naczelny